Koleżanka namówiła mnie na stworzenie drzewa genealogicznego. Jest taki specjalny program, który podobno czyni to zadanie prostym. Zanim przystąpiłam do pracy przejrzałam papiery, które kiedyś zgromadziłam na temat swoich przodków. Suche fakty: imiona, nazwiska, daty urodzenie.
Nigdy nie byłam fanką takiej aktywności, która wydawała mi się jałowa i nudna, ale koleżanka ma dar przekonywania, czy raczej pokonywania mego oporu, a tego w sumie nigdy nie żałowałam.
Teraz było podobnie. Zaledwie rozpoczęłam pracę (poświeciłam temu drzewku tylko jeden wieczór), a już pojawiło się mnóstwo zaskakujących spostrzeżeń, refleksji, pytań. I wzruszeń. Oto kobieta Nieznana, tak ją nazwałam, bo nawet imię po niej nie pozostało w rodzinnej pamięci, a ja doczepiam jej, też już dawno zmarłe, ale znane, dzieci: córki, synów. Dziwne uczucie. Bardzo chciałabym się o niej czegoś dowiedzieć. I mały chłopczyk, który zmarł po kilku tygodniach. Są groby jego rodziców, ale jego nie. Nawet nie wiem, czy kiedyś, bo to rocznik 1931, takie maleństwa miały swoje grobki? I jest jeszcze wielce tajemna sprawa adopcji. Tych danych na razie nie wpisuję, ale kiedyś to zrobię. Jak nastanie właściwy moment. No i jeśli zdążę, bo to przecież nie dla siebie, a dla chłopców gromadzę tę wiedzę.
Wśród szpargałów znalazłam także przy okazji wiersze pożegnalne ex, które w końcu przeczytałam. I listy ojca, których nigdy nie chciałabym przeczytać. I powstaje pytanie, czy niszczyć zawczasu to, co mogłoby zmącić obraz naszej osoby w oczach najbliższych po naszej śmierci, czy też przeciwnie – zachować prawdę o sobie, nawet gdyby miała kogoś zranić?
Koleżanka ma rację. Warto uporządkować (a może i nawet upublicznić)rodzinne pamiątki, jeżeli odnoszą się wyłącznie do tego co nazywasz „suchymi faktami”. Co do bardziej intymnych informacji to nie potrafię się wypowiedzieć, bo jest to problem z którym nawet JP II i kard. Dziwisz nie potrafili się uporać:
http://www.se.pl/wiadomosci/polska/dziwisz-zama-testament-papieza-notatki-jana-pawla-ii-beda-opublikowane_377378.html
Najbezpieczniej jest poczekać z publikacją kilkadziesiąt lat (mój stryj Julian o którym piszę na „Legionach Polskich zmarł w 1978 r.) tak, aby faktycznie zapiski nie dotyczyły osób jeszcze żyjących.
PolubieniePolubienie
Jeśli tak zrobię, to pozbawię się możliwości poznania prawdy. Przemyślę to gruntownie 🙂
PolubieniePolubienie
Mając na uwadze definicję prawdy wg ks. Tischnera, nie sądzę, aby interpretacja archiwalnych dokumentów zrewolucjonizowała Twoje i Twoich Czytelników wyobrażenia o nieżyjących przodkach. „Tego czego nie dowiedzieliśmy się od nich wcześniej nie zastąpi żadna późniejsza weryfikacja dokumentów”.
Czytam komentarze zamieszczone niżej, oraz obserwując otoczenie, zauważam jak różnorodnie podchodzimy do genealogii. W jednych rodzinach wiedzę o przodkach pielęgnujemy i chronimy, w innych natychmiast wyrzucamy i zacieramy ślady istnienia, a jeszcze w innych „wisi nam to i powiewa”.
O ile dawniej (gdy np. w PRL poszukiwano zaplutych karłów reakcji jako wrogów systemu) taki podział miał jakieś uzasadnienie – bo za bycie arystokratą w PRL, albo komunistą w Polsce sanacyjnej można było zgnić w więzieniu – to w chwili obecnej wydaje się to raczej bezpieczne.
A więc twórzmy nasze drzewka na których może jednak nie warto jeszcze zaznaczać faktu – o ile taki się pojawi! – że ktoś z naszych przodków był biskupem, I Sekretarzem PZPR, albo funkcjonariuszem SS. 😉
PolubieniePolubienie
Specyfika pracy nad drzewami G (nie mylić z punktem G 🙂 ) polega na tym, że są niepowtarzalne i nie stosują się do nich żadne ogólne zasady, nawet w obrębie jednej rodziny. Ktoś szuka tego, KIM byli jego przodkowie, a mnie bardziej interesuje JACY byli. Jak mówiła moja babka „kozie spod ogona nie wypadłaś” i to stwierdzenie w dobie nowej wiedzy o genach nabiera szczególnego znaczenia.
PolubieniePolubienie
Klasyczne drzewo genealogiczne to takie schematyczne zestawienie głównie imon, nazwisk, oraz dat urodzenia i śmierci. Jeżeli ktoś pełnił ważne funkcje to jeszcze podaje się dane o tym.
I tutaj masz rację, że jest to zdecydowanie za mało informacji, abyśmy mogli poznać lepiej naszych przodków.
PolubieniePolubienie
Program, z którego korzystam, ma także inne funkcje, o których wspominała Ultra.
PolubieniePolubienie
Zachować wszystko, to kawał życia i ciekawe historie!
Moja mama zaczęła dokopywać sie do rodzinnych korzeni i to w czasach gdy komputerów nie było i żałuję bardzo, że od razu tego nie pociągnęłam, bo teraz nie żyją świadkowie tamtych zdarzeń i skarbnice pamięci…
PolubieniePolubienie
Do tej pory strażniczką wiedzy o rodzinie była niedawno zmarła moja kuzynka. Może w miarę postępującego rozrostu drzewa gdzieś się z nią spotkam w cyberprzestrzeni? Chociaż tyle.
PolubieniePolubienie
Moja Mama przed śmiercią zaczęła takie drzewo tworzyć. Zebrała nie tylko fakty, ale i krążące po rodzinie opowieści o danej osobie – jak go zapamiętano. Teraz to dla nas bardzo cenne, bo wielu rzeczy byśmy już z bratem nie odtworzyli – nie ma już kogo zapytać…
PolubieniePolubienie
W sumie to takie drzewo zawsze tworzy się przed śmiercią 😉
Ja też robię to dla dzieci. To prawda, że potem już nie ma kogo zapytać, więc załączanie dopisków o cechach charakterystycznych jest bardzo cenne, ale mnie chyba przerasta.
PolubieniePolubienie
Zaczęłam i ja tworzyć drzewo genealogiczne, ale kiedy przyszło napisać przy niektórych opowieści bliskich, pomyślałam, ile w nich prawdy, a ile ludzkiej złośliwości i tego nielubienia. Stwierdziłam, że nie mogę napisać czegoś, jeśli nie jestem pewna wiarygodności. Ponadto, może ta osoba nie życzyłaby sobie. Poprzestałam na datach urodzi i śmierci. Tak będzie najlepiej.
Serdecznie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Myślę, że Twoja decyzja jest słuszna.
PolubieniePolubienie
A jaka jest prawda o mnie? To co o mnie myślą inni czy to co ja o sobie myślę? Tajemnicze zapiski nie mącą obrazu tylko go uzupełniają. Nawet, jeśli ranią czytelników.
PolubieniePolubienie
Prawda o Tobie jest pewnie złożona :), jak o każdym z nas. Ale nie o nią idzie, ale o to, co zapamiętają o Tobie/o mnie. Czasem jeden nowy fakt ze szpargałów, zmienia całą optykę, a być może w rzeczywistości był całkiem nieistotny, ale zapytać już nie można.
PolubieniePolubienie
Ale przecież piszesz dla swojej wnuczki. Masz nadzieję, że zostawiasz dobry obraz. Czy ona tak to odczyta? Czy jej to nie zrani? Oby…
PolubieniePolubienie
No, to mi teraz, Ewo, zabiłaś klina. Bo ja o innych szpargałach myślałam, całkiem nieelektronicznych :))) Ale są teraz i inne szpargały, fakt, gromadzę je. Czy kiedyś udostępnię? Nie wiem. I mam nadzieję, że decyzja nie będzie należeć do mnie 😉 Widzisz jaki ze mnie tchórz?
PolubieniePolubienie
poznać historię swojej rodziny…ciekawa sprawa 🙂 nie wiem wszystkiego…chciałabym dlatego
PolubieniePolubienie
Jeśli nie wiesz, to skąd wiesz, że chcesz? 😉
PolubieniePolubienie
znam tylko najbliższe pokolenia…warto wiedzieć gdzie sięgają korzenie…bo tego właśnie nie wiem 🙂
PolubieniePolubienie
Zrób więc to jak najszybciej się da. Ludzie tak szybko odchodzą.
PolubieniePolubienie
Myślę, że musisz podejść do tego ze spokojem. I przygotować się na wszystko.
Ale myslę, że warto.
PolubieniePolubienie
To prawda, spokój w sytuacjach wątpliwych jest zawsze w cenie.
PolubieniePolubienie
W mojej rodzinie jakoś straszliwie mało pamiątek po przodkach jest. Pewnie dlatego, że ciągle przeprowadzali się i poginęły…
PolubieniePolubienie
Też tak myślę. Szpargały zajmują dużo miejsca. Jeśli są, to prawem zasiedzenia.
PolubieniePolubienie
Zachować prawdę o sobie. Jeśli będzie to nasza szczera prawda, to nie może nikogo zranić.
PolubieniePolubienie
Mnie niektóre szpargały po ojcu zraniły. I były jak najbardziej prawdziwe.
PolubieniePolubienie
Klik dobry:)
Kiedyś i ja tworzyłam takie drzewo, ale zaniechałam i teraz żałuję.
Pozdrawiam serdecznie.
PolubieniePolubienie
Masz więc solidne podstawy na nowy początek 🙂 To naprawdę nie jest trudne, a jakie emocjonujące.
PolubieniePolubienie
Moja matka wiedziała bardzo dużo o swojej rodzinie i koligacjach, chociaż nigdy nie pokusiła się o robienie drzewa genealogicznego. Jej daleki krewny natomiast tak i w poszukiwaniu informacji zadzwonił kila miesięcy po Jej śmierci. Ja porządkując papiery po niej znalazłam kilka stron zapisków o swoich przodkach, przeniosłam to do komputera. Na moje nieszczęście syn formatując komputer skasował wszystko. Zawsze uważałam, że nawet najgorsza prawda jest lepsza od niewiedzy lub domysłów. Pomysł z drzewem uważam za wspaniały, choć wymagający wytrwałości. I jej właśnie życzę i pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Jeśli zapiski mamy się zachowały, spróbuj raz jeszcze. Chyba ich nie wyrzuciłaś? Obecnie są nowsze, sprawniejsze programy i pewnie rodzina się już narobiła :), więc sobie uzupełnisz ich danymi – to się samoczynnie dzieje. No, prawie samo 😉
PolubieniePolubienie