Czytałam ostatnio wywiad rzekę z Mamedem Khalidovem, zawodnikiem MMA, związanym z KSW (polską organizacją promującą walki MMA). Prawdziwy mistrzu w swojej klasie, a do tego ciekawy człowiek. Kiedyś, jakieś 100 lat temu 🙂 zainteresowałam się nim i tym sportem i te 100 lat temu napisałam o nim krótką notkę na blogu pt. „Witaj Zakajew”. Nazywał się jeszcze wtedy Takajew, ale tego dowiedziałam się dopiero z wywiadu rzeki – czemu napisałam Zakajew – zabijcie mnie, a nie powiem, bo nie pamiętam. Nie podejrzewam, żebym pomyliła nazwisko i to w tytule, ale głowy nie dam.

Ale nie o tym chciałam napisać…

No więc, czytając, przypomniałam sobie, że miał porywającą piosenkę „na wejście” przed walką. Szukałam na YT – nie ma. Dziś kochany WordPress poinformował mnie, że ktoś przegląda moje stare notki sprzed 100 lat, między innymi tę o Z[T]akajewie. I tak znalazłam utwór, z którym chciałam się z Wami podzielić.

I to jest ta pełna połowa butelki. Jest też ta smętna, pusta połowa 😦 Mamed mieszka w Polsce od 17-tego roku życia. Jest szanowanym obywatelem czeczeńskiego pochodzenia. A raczej był…Nagle coś się zmieniło. Nagle stał się obcy.

Ale nie o tym chciałam dziś pisać…

A może i chciałabym? O paskudnej ksenofobii, nawyku uogólniania, nagonce na innych. Każdy, któremu zdarzyło się być kiedykolwiek takim lub innym innym, wie, co mam na myśli. Ale nie mam na to żadnego wpływu. Nie potrafię przekonać nikogo, że inny nie znaczy lepszy, ani gorszy. I, że inne potrafi być piękne i ciekawe. Nie wiem, jak to zrobić.

Jakieś pomysły? 😉

8