Miałam dziś wizytę Młodej Pani. Dziewczyny, właściwie. Przez domofon przedstawiła się, że jest z Urzędu Miejskiego. Mimo spodziewanego (i dokonanego 🙂 ) darcia japy przez Młodego, że byle kogo do domu wpuszczam, gdy jestem sama (czyli prawie zawsze) zaprosiłam ją do przedpokoju. Pani się była „uwiarygodniła”, podsuwając mi pod nos legitymację, co było zupełnie bezcelowe, bo nie miałam okularów, a gdybym nawet miała, to taką legitymację sama mogłabym wyprodukować. Ale mniejsza…Pani przedstawiła mi cel wizyty.
Zostałam wybrana do badań nad wydatkami Polaków. Zapytałam, kto jest inicjatorem tych badań, okazało się, że Główny Urząd Statystyczny. Pokazała mi kolorowe, na kredowym papierze wykonane broszurki, jakie miałam wypełniać, wpisując tam szczegółowo wszystkie moje wydatki. Uśmiech wypełz na moją twarz, bo pomyślałam sobie, że chyba nie ma już bardziej osobistych pytań. Pani zapewniła mnie, że to jest badanie anonimowe 🙂 i naprawdę bardzo musiałam się starać, żeby nie zacząć rechotać. No, bo jaka to anonimowość, skoro z całej kamienicy zostałam wytypowana jako jedyna, a pod broszurkami kolorowymi i kredowymi miała zeszyt z listą innych wybrańców.
Pamiętając myki teściowej, wymawiającej się „siwą głową”, odwołałam się do swojej bezradności i upału 🙂 Pani zaoferowała mi, że sama wypełni te kolorowe z kredowego papieru książeczki, wystarczy, że będę zbierać paragony i jej przekażę. W tym momencie moja cierpliwość się skończyła i miło się rozstałyśmy.
I tak sobie myślę, jakiemu choremu umysłowi przyszła do głowy taka bezczelna inwigilacja obywateli? Ja rozumiem (mam dużo dobrej woli), że dla celów statystycznych potrzebne jest określenie, na co wydają ludzie pieniądze, ale wystarczy wtedy deklaracja typu: artykuły spożywcze: tyle, leki: tyle, opłaty mieszkaniowe: tyle itd. Ale szczegółowe spisy z paragonów? Nosz kurna, pocałujta wujta.
Jeśli istnieje jakiś zbożny ( pożyteczny dla mnie cel 🙂 ) takiego badania, to chciałabym go znać. Jeśli ma się pojawić u mnie jakiś ankieter z poważnej instytucji, to chciałabym o tym wcześniej wiedzieć, upewnić się, że to nie żadna ściema, a nie być zaskakiwana jego najściem.
A może jestem przewrażliwiona? Ciekawa jestem Waszego zdania.
Morawiecki sprawdzał ile Ci może jeszcze zabrać, żeby Ci wystarczyło na miskę ryżu. 😃😃😃
PolubieniePolubienie
Kiedy w sumie to wszystko o mnie wiedzą: ile mam emerytury, ile kosztuje mnie mieszkanie, nawet jakie mam zadłużenie w banku, bo mój dawny zrepolonizowali 🙂
PolubieniePolubienie
Co innego wiedzieć, co innego usłyszeć ze źródła. 🙂
PolubieniePolubienie
A jeszcze lepiej zobaczyć paragony 🙂
PolubieniePolubienie
Widzę, że wreszcie zrozumiałaś 😂😂😂😂
PolubieniePolubienie
Od początku nie miałam złudzeń. Ale nadal nie wiem, po co im to? I jakim prawem?
PolubieniePolubienie
Prawem kaduka, chyba..😂
PolubieniePolubienie
To niech im kaduk pokaże paragona 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie wiem, czy to przewrażliwienie. Z drugiej strony, pasjami lubię wypełniać ankiety – może to moje wybujałe ego szuka ujścia? 😀 Z trzeciej strony jestem zdania, że ujawnienie tak mrożących krew w żyłach tajemnic jak ta, że kupiłam ostatnio podpaski albo że nie jem mięsa ma zerowy wpływ na moją biografię.
PolubieniePolubienie
Jak zauważył Młody, moje wydatki znacznie przewyższałyby dochody i dopiero by się zaczęło…
PolubieniePolubienie
Ups!…
PolubieniePolubienie
No co? Nie kradnę przecież. Utrzymanką jestem. Syna 🙂
PolubieniePolubienie
„anonimowość” mnie rozwaliła…
stopniem nieprofesjonalności…
no cóż, GUS to agenda państwowa, a że obecne państwo jest kompletnie spaprane, tedy jego podrzędne instytucje zaczynają się pieprzyć… jeśli policja się już mocno psuje, to dlaczego nie GUS?…
p.jzns :)…
PolubieniePolubienie
Już sam fakt, że pracują dla nich ludzie z Urzędu Miejskiego jest…dziwny.
PolubieniePolubienie
ja sobie tak myślę, hipoteza taka, że dziewczyna, jakaś szeregowa pracownica tego Urzędu Miejskiego chciała sobie dorobić jako ankieterka na zlecenie, a to machnięcie blachą Urzędu to była jej prywatna inicjatywa, by się uwiarygodnić, dodać powagi… i wyszło jakoś kompletnie głupio… ale to nie zmienia faktu jak GUS słabo przygotowało to badanie i samych ankieterów…
bo rzuciłem okiem na stronę GUS i oni faktycznie robią co jakiś czas takie badania na temat budżetów domowych… tylko pytanie, jak to robili kiedyś, a jak teraz… metodykę powinni mieć dopracowaną, a tu taka kicha… czyżby podła zmiana dotyczyła też samej metodyki?… to jest całkiem możliwe, w końcu za zatwierdzeniem metodyki stoi żywy człowiek i może teraz to stanowisko objął jakiś (pro)partyjny co to „wie lepiej”?…
PolubieniePolubienie
Dziewczyna nie wyglądała na kogoś, kto przejawia inicjatywę 😉 Wykorzystują samorządy i tyle. Jak się Prezydent da.
Dla mnie to przejaw kontroli totalnej. Jakoś nie mam złudzeń.
PolubieniePolubienie
Nigdy nie miałam takiego najścia i dobrze, bo też bez okularów źle widzę.Teraz kogoś wpuścić do domu, to jest duze ryzyko.
PolubieniePolubienie
Fakt. Muszę zmienić nawyki. Ale jak się mam przez domofon dowiadywać o co chodzi?
PolubieniePolubienie
Trzeba uważać, bo różni domokrążcy się trafiają.
PolubieniePolubienie
To nie takie proste. Dużo z synem zamawiamy przez internet, więc przychodzą kurierzy. Do tego fachowcy od sprawdzania stanu liczników, szczelności instalacji gazowej itd. Z Urzędu Miejskiego panie przynoszą informacje o podwyżkach czegoś tam. Nie wiem, jak mogę zachować skuteczną ostrożność? To niemożliwe.
PolubieniePolubienie
Tak masz rację, ale trzeba być czujnym.
PolubieniePolubienie
A Ty poddałabyś się takiej ankiecie/badaniu?
PolubieniePolubienie
Raczej chyba nie!
PolubieniePolubienie
Bardzo jestem ciekawa, czy znajda jakiś frajerów.
PolubieniePolubienie
Popatrz ile seniorów dało sie nabrac na wnuczka!
PolubieniePolubienie
To jest w/g mnie znacznie gorsze. Instytucja państwowa ma czelność wypytywać swoich obywateli, KONKRETNYCH obywateli, co jedzą, co piją i ile, jak często kupują bieliznę. To jest chore.
Nie zdziwiłabym się, gdyby np. chcieli się dowiedzieć, ile wydaję na prywatne leczenie. To ma jakiś sens. Ale spowiadanie się szczegółowo z życia, bo do tego to się sprowadza, jaki ma cel?
PolubieniePolubienie
To jest strasznie nie przemyślana akcja!
PolubieniePolubienie
Beznadzieja.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jeżeli to ten sam rodzaj badania, które przechodziła moja żona, to powinnaś na koniec dostać dosyć ciekawe prezenty. Moja dostała jakiś koc i ręczniki. W sumie warto! 🙂
PolubieniePolubienie
No, proszę Cię! Mam się sprzedać za ręcznik?! 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
A koc? 😉
PolubieniePolubienie
W taki upał to podarunek sadysty 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
A kto paragony zabiera do domu?
Może chcą sprawdzić czy aby emerytom nie za dobrze sie wiedzie, a nuż kupisz koniak, drogi krem do pyska czy koronkowe stringi?
PolubieniePolubienie
Ja zabieram paragony do domu. Wszystkie 🙂 Bo kupuję na „dwa domy” i muszę wiedzieć, co kto płaci. Nie miałabym problemu z tym badaniem, bo nawet zeszyt mam z wydatkami, ile na co mi schodzi 🙂 Ale mam problem z zaufaniem. I to duży.
PolubieniePolubienie
Paragony sprawdzam w sklepie, zabieram tylko od butów, w razie reklamacji…
Chyba w wielu miejscach pytają o takie bzdury, że nie wiem, po co im te informacje?
PolubieniePolubienie
Mnie pierwszy raz to spotkało.
PolubieniePolubienie
Prawda jest taka że te badania GUSu są nic nie warte, bo bogaci je zawyżają i potem wyniki mówią że jesteśmy krajem mlekiem i miodem płynącym choć tak naprawdę większość Polaków gówno ma. Ale dzięki tego typu badaniom i wyliczaniem średniej która nie odzwierciedla prawdy, PiSiory mogą się chwalić w TVP jak to jest cudownie…
PolubieniePolubienie
Wszystkie dane statystyczne tak mają. Weźmy dwoje emerytów, każdy ma emeryturę dajmy na to 2000 zł., ale jeden z nich musi przyjmować miesięcznie leki za 500 zł. Jak porównać ich poziom życia?
PolubieniePolubienie
A ja widziałem taki fajny rysunek który to obrazuje: po jednej stronie stołu siedzi bogacz, po drugiej biedak, na stole stoją dwa talerze a na nich jedno olbrzymie udo, z tym że na talerzu bogacza jest mięso, a biedaka tylko kość. Ale PiS twierdzi że żyje się nam jak pączkom w maśle…
PolubieniePolubienie
Biorę udko, jakby co 😉
PolubieniePolubienie
Chcesz mi kość zostawić? 🙂 🙂
PolubieniePolubienie
No, nie Tobie. A Kropka to pies? 😉
PolubieniePolubienie
Nie, Kropka to suczka, a przynajmniej tak mi się wydaje 🙂
PolubieniePolubienie
Suczka też pies 🙂 Nie kot, przecież.
PolubieniePolubienie
Coś w tym jest 🙂
PolubieniePolubienie
Mnie na razie typują tylko Świadkowie Jehowy. Ostatnio gdy przyszli, nie miałem ochoty na dyskusję (czasami mam, jedną osobę udało mi się nawrócić na ateizm), więc mówię, że źle trafili, bom ateista. A ona mi na to, że właściwie to dobrze trafili. Rozwarłem na maksa powieki ze zdziwienia, a ona mnie pyta czy wierzę w życie pozagrobowe, bo o tym chce porozmawiać (sic!)
Innymi słowy, nie narzekaj na tych urzędników GUS. Mogło być gorzej :D:D:D
PolubieniePolubienie
Świadków Jehowy też przerabiałam. Odpuścili sobie.
PolubieniePolubienie
Nie, absolutnie nie jesteś przewrażliwiona. Ładnie, że wpuściłaś, wysłuchałaś, ale zbieractwo paragonów, aby co do grosza wyliczyć, to przesada. Teraz musiałabyś za każdym razem pamiętać o paragonie, często czekać, aż podadzą.. I po co ta skrupulatność. Biedna ta dziewczyna, mieć taką robotę, och.
PolubieniePolubienie
Z paragonami nie mam problemu, bo i tak je zbieram (pisałam o tym w odpowiedzi do Jotki). Problem w tym, że nie bardzo mam ochotę przekazywać ich komuś, komu nie ufam. Toż to kopalnia informacji!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Z tym jest trochę roboty. Nie chciałoby mi się bawić z tym i ciągle mieć na uwadze. A paragonów nigdy nie zbierałam. Raz przez miesiąc robiła to moja córka, kiedy poszła na swoje, aby rozeznać się na co najwięcej pieniędzy jej idzie. U mnie na słodycze, jeśli brać pod uwagę żywność.
PolubieniePolubienie
Jak zaczęłam się rozliczać z synem, to musiałam dla uczciwości 🙂 zaprzyjaźnić się z paragonami. Teraz to już odruch, nawyk, zero wysiłku. A córka mądra jest. Ja też sobie przy okazji tych rozliczeń robię taką samokontrolę, na co mi najwięcej schodzi kaski. To bardzo pouczające.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
ja raz próbowałam iść w jej ślady, ale chyba motywacja była za mała i w połowie miesiąca zaczęłam zaniedbywać, aż upadł pomysł. Podziwiam Ciebie w tej rzetelności.
PolubieniePolubienie
Jestem na emeryturze, to mogę się zajmować takimi pierdołkami. Gdybym pracowała na pewno by mi się nie chciało.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Moje dziecko młodsze zaraz jak obroniło pracę na UW to nie mogło roboty dostać. Załapało się na przeprowadzanie ankiet różnego rodzaju przez telefon. Co się biedulek wtedy nasłuchał że ludziom zycie truje, głowę zawraca , sumienia nie ma itp że mogłby książkę o tym napisać. A to było tak, że telefony na jakie ma zadzwonić podawała mu jakaś centrala i on dzwonił i pytał o to w jakim teatrze i na czym ten ktoś był, jak ocenia kulturę w Polsce, programy telewizyjne, wystawy i inne takie…. Nigdy nie pytał o zadne dane, ale te dane to chyba właśnie centrala miała…
Rok się tak męczył aż pojechał gary myć do Edynburga…
PolubieniePolubienie
Ja do samej ankieterki nic nie miałam. Domyślam się, że to nie był jej pomysł przecież 🙂 Poza tym podejrzewam, znając nasze władze miejskie, że bidula robiła to za darmo.
PolubieniePolubienie
Ja to chyba jakiś niereprezentatywny jestem. Nikt nigdy nie próbował mnie zankietować…
PolubieniePolubienie
Mnie też pierwszy raz zaankietowano , ale za to od razu z grubej rury 🙂
PolubieniePolubienie
Co do jednego nie mam wątpliwości: że w obecnych czasach nie ma już animowości.
Pozdrawiam Szarabajko:-)
PolubieniePolubienie
Może i nie ma, ale wszystkiego im nie pokażemy, co nie? 😉
PolubieniePolubienie