Od kilku dni mamy piękne, polskie lato. Jest słoneczko, czasem zagrzmi i popada, jak to w lipcu, a temperatura pozwala żyć bez uporczywego pocenia się, odwodnienia i braku tchu.

Od kiedy przestałam się czuć jak frytka w oleju, mogę w pełni wykorzystać odzyskaną sprawność. Nie wierzyłam, że jeszcze kiedyś będę normalnie chodzić, a jednak cuda się zdarzają. Cudowi pomogła medycyna, ale przecież wcale nie musiała. Wiem, że to nie będzie trwać wiecznie, tym bardziej się cieszę. I doceniam. Wszyscy, których jeszcze nie zawiodła własna sprawność, cieszcie się nią ze świadomością, że tak wcale być nie musi. Cieszy mnie każdy krok bez bólu. Wiecie, ile to radości? 🙂

Do tego, na skutek wakacyjnego wypoczynku moich najbliższych, mam cały czas dla siebie. Nawet kontakty telefoniczne ograniczyliśmy do minimum. Choć mam obowiązki wyłącznie wobec siebie, nagle dni stały się zbyt krótkie. Kładę się spać z poczuciem żalu, że nie zdążyłam się zająć tym i owym i nie mogę się doczekać poranka.

ŻYCIE NAPRAWDĘ JEST/BYWA PIĘKNE

 

wrzos9