Stokrotka napisała notkę z prośbą o komentarz. Nie umiałam jej krótko odpowiedzieć, bo sprawa nie jest prosta. Chodziło o skargę jednej z aktorek, jak to społeczeństwo nierówno osądza kobiety i mężczyzn. Oczywiście na niekorzyść kobiet. Pewnie jest w tym dużo racji, ale to nie cała prawda. Walcząc o równe traktowanie, należy brać go konsekwentnie z całym dobrodziejstwem inwentarza. Czy kobiety na pewno są na to gotowe?
Czy wiecie jak trudno jest wywalczyć ojcu opiekę nad dzieckiem? I to tylko dlatego, że nie jest matką? Nawet nie wyłączną, ale chociaż naprzemienną. Pojawiają się już nieliczni odważni sędziowie, ale to loteria, bo zazwyczaj stosuje się zasadę, że dziecko powinno być przy matce, nawet, gdy jest marnym rodzicem. Mężczyźnie odmawia się kompetencji w tym zakresie jakby z założenia. Odmawia mu się też jednocześnie prawa do miłości, tęsknoty, niepokoju o dziecko, słowem wszystkiego tego, co przypisuje się z góry, nie zawsze zasadnie, matce.
Kiedy matka porywa dziecko, policja jest zupełnie bierna, ale kiedy ojciec zabiera dziecko, to jest „uprowadzenie rodzicielskie”. Rozmawiałam z p…olicją i wiem, jak się zachowują. Od strony prawnej to jest tak, że nie ma mowy o uprowadzeniu, jeśli oboje rodzice mają prawa rodzicielskie, co nie przeszkadzało im mnie nękać po nocy, zastraszać, żeby podać miejsce pobytu dziecka.
Przemoc w rodzinie. W domyśle: chłop tłucze żonę. Ale bywa też odwrotnie, tyle, że mężczyźni się nie skarżą, bo jak sądzicie, jak zareagowałaby policja?
Czy ktoś słyszał o przypadku, żeby to kobieta płaciła mężowi alimenty? A przecież różnie bywa. Czasem to on opiekuje się dziećmi, żeby żona mogła robić karierę.
Stokroć gorsza od przemocy bywa bezwzględna manipulacja, a tą z lubością posługują się „złe kobiety”. Siniaki łatwo dostrzec i udokumentować. Skutki manipulacji są trudne do udowodnienia i oceny ich skutków. To trochę, a raczej – dokładnie tak, jak z PiSem: wszyscy zainteresowani wiedzą, jak jest, ale niestety tylko oni wiedzą, jakie to uczucie udowadniać, że się nie jest wielbłądem.
Moja synowa w jednej z korporacji zwolniła z pracy (w ramach parytetu) z podległej sobie grupy wszystkich mężczyzn i jeszcze ją za to nagrodzono, a przecież ci mężczyźni mieli rodziny, kredyty.
Jestem całym sercem za równouprawnieniem, tyle, że to równo jest bardzo często opacznie rozumiane jako dominacja i bezkarność. Niektóre feministki chciałyby zachować przywileje słabych i bezbronnych kobietek zachowując się jednocześnie jak przybysze z Transylwanii lub potomkinie rodziny Adamsów.
Wszystko, o czym napisałam, zdarzyło się i zdarza naprawdę. Jestem ostrożna w zawierzaniu plotkom. Ojcowie o którym piszę, mają nazwiska i imiona i połamane serca, będąc z góry w walce o możliwość wychowywania własnego dziecka, na nieporównanie gorszej pozycji. Niejedna historia to prawdziwy dramat. I dobrze by było, żeby o tym też pamiętała autorka cytatu notki Stokrotki.
Mówimy o kobietach słaba płeć, a ona już nie jest tak słaba. Mamy tendencje do generalizowania. Tymczasem coraz częściej zdarzają się sytuacje, o których piszesz.
PolubieniePolubienie
I o to chodzi, żeby nie generalizować. W ocenach patrzmy na człowieka, nie na jego płeć.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mnie na szczęście opisane tutaj sprawy ominęły, ale ogólnie nie jest dobrze. Kiedy widzę młodych i ich podejście do związków rodzinnych, sam się dziwię jak u mnie zleciało 37 lat.
PolubieniePolubienie
To bardzo smutne zjawisko, kiedy rodziny z małymi dziećmi się rozpadają. I słusznie zauważyłeś, że 37 lat szybko mija i dobrze by było na starość mieć z kim wspominać te lata.
PolubieniePolubienie
Wszystko to prawda, ale i te przykłady mieszczą sie w stereotypach właśnie, że jak opieka to tylko kobieta, a jak przemoc to tylko facet.
Stereotypy wynikające z tradycji czy religii to najgorsze zjawisko, trudne do wytępienia i generujące często agresywne zachowania, choćby takie, jak w Białymstoku…
PolubieniePolubienie
…albo takie jak być może w przypadku Dawidka 😦 Jestem ostatnią osobą, która broniłaby zabójcę dziecka, ale gdy mąż jest niestabilny psychicznie i ma w perspektywie utratę kolejnego dziecka wszystko może się zdarzyć, bo emocje sięgają zenitu.
PolubieniePolubienie
Wybacz ale odwołanie się do przykładu Dawidka, nie jest chyba właściwe i nie służy obronie praw ojców. Ja wiedząc lub tylko podejrzewając problemy psychiczne ojca dziecka, nie powierzyłabym takiemu człowiekowi opieki nad nim. Każdy przypadek opieki nad dzieckiem, powinien być rozpatrywany indywidualnie i bardzo skrupulatnie.
PolubieniePolubienie
Dokładnie tak. Wiedząc o problemach psychicznych rodzica nigdy bym nie eskalowałabym konfliktu w momencie, gdy dziecko jest pod jego opieką. Wszystko bym obiecała, łgała, kłamała, byle tylko dziecko wróciło całe. I to abstrahując w tej chwili od konkretnej sprawy Dawida. Rodzice, najczęściej matki niestety, są tak przekonane, że dziecko im się należy, jak psu zupa, zupełnie nie biorą pod uwagę, że ojciec też ma uczucia. I marną szansę w sądzie.
PolubieniePolubienie
Domyślam się, że w Twojej rodzinie odbywa się walka o dziecko, w której ojciec jest na przegranej pozycji. Ojciec mojego dziecka nigdy nie chciał sądownie ustalić wizyt u syna, przyjeżdżał kiedy mu pasowało, zostawiał wiązankę obietnic i znikał. Gdy ja i dziecko szanowaliśmy jego uczucia, to on naszymi gardził. Pamiętajmy o tym, że wszystko ma awers i rewers. Ukłony.
PolubieniePolubienie
Bo są różni ojcowie i różne matki, przecież o tym piszę. I dlatego to, gdzie i w jaki sposób ma być sprawowana opieka nad dzieckiem nie powinno zależeć od płci rodzica.
PolubieniePolubienie
I jeszcze…czemu w ogóle potrzebna jest obrona praw ojców? W czym są gorsi z założenia od matek?
PolubieniePolubienie
Mimo wszystko trzeba znać proporcje, nawet jeśli w jakimś stopniu masz rację. Przeczytałem obie notki: Twoją i Stokrotki i śmiem twierdzić, że w tym temacie obie popadacie w niezrozumiałe dla mnie skrajności, choć każda w inną stronę. Wychodzi dość kuriozalnie, dlatego że takie opinie są nieuprawnionymi stereotypami.
Zostawię Stokrotkę, ponieważ jestem u Ciebie odniosę się do Twojej treści. Nie jest tak, że facet (ojciec) jest bez szans na opiekę nad dzieckiem, czy braku kontaktu ze swoim dzieckiem. Prawdą jest zaś to, że większość (zauważ, że nie piszę iż wszyscy) facetów jest szczęśliwa, gdy mu się tę opiekę ograniczy do płacenia alimentów (które i tak nie zawsze płaci). Nie jest tak, że faceci są nagminnie terroryzowani przez kobiety, prawdą jest to, że 95 procent ofiar przemocy w rodzinie są kobiety. Nie jest tak, że kobiety chcą zapanować nad facetami, prawdą jest to, że postawy seksizmu są charakterystyczne w 90 procentach dla mężczyzn. Mogę się mylić, co do liczb w statystykach, ale ogólnie rzecz ujmując tak właśnie się to przedstawia.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Chyba mnie nie zrozumiałeś. Nie chodzi mi wcale o to, kto jaki jest, bo z tym jest różnie i to zależnie nie tylko od cech indywidualnych, ale i pokolenia. Rzecz w tym, że jeśli feministki chcą równości, to muszą domagać się jej tam, gdzie są krzywdzone, ale i godzić na nią, kiedy czerpią z tej nierówności (stereotypowego myślenia) korzyści.
PolubieniePolubienie
Może ja mam słabszy dzień, ale dalej nie potrafię zrozumieć. Niby chcesz mówić o konsekwencjach feminizmu (równouprawnienia), tylko do mnie te Twoje przykłady nie przemawiają. Bo czy z powodu tego równouprawnienia powinny rezygnować z praw rodzicielskich? Albo zaprzestać się znęcać nad facetami? A może mają płacić alimenty byłym mężom pijakom?
Wiesz, mnie się też nie wszystko podoba, ale bez przesady, pragnienie równouprawnienia jest pragnieniem wyrwania się z uzależnień społeczno-kulturowych, które kobiety dyskryminują. Co tu ma do rzeczy, że Twoja synowa zwolniła facetów (nie piszesz, co to za branża), a tym bardziej to, że ci faceci mają rodziny. Co to w ogóle za argument?
PolubieniePolubienie
Chciałbyś być zwolniony tylko ze względu na płeć? Jak to się ma do równości? Korporacja. Dzięki zwolnieniom przysłużyła się firmie, bo zostały w sumie zachowane parytety.
To prawda. Jakoś trudno nam się dziś porozumieć. Autorka cytatu, Sonia jakaśtam nie pamiętam nazwiska, narzeka na stereotypy krzywdzące kobiety, nie widząc tych, które krzywdzą mężczyzn. Może nie zetknęła się z nimi. Ja tak i wiem, że sytuacja nie jest tak czarno-biała.
Asmo, pytania w tonie, czy „powinny rezygnować z praw rodzicielskich”, są poniżej Twojego poziomu, ale odpowiem: nie powinny zakładać, że tylko one ja mają.
PolubieniePolubienie
Nikt nie chciałby być zwolniony, nie tylko za płeć, więc mnie ten argument nie przekonuje. Właściciel firmy decyduje o tym, kto ma być zatrudniony, a kto zwolniony – to jakby jego wręcz boskie prawo.
Ale nie chcesz mi przedstawić tych stereotypów krzywdzących mężczyzn. Znam kilka seksistowskich typu, którą głową facet myśli, albo że facet to świnia, tylko że po drugiej stronie jest ich jakby zdecydowanie więcej.
Okazuje się, że to pytanie nie było głupie. Bo zadam drugie: gdzieś to wyczytała, że feministki zakładają, że tylko one mają prawa rodzicielskie? Ja znam wręcz przeciwne opinie, faceci nie tylko mają prawa, ale również obowiązki, stąd między innymi prawo facetów do urlopu „tatowego”.
PolubieniePolubienie
Gdybym miała być zwolniona, to jednak chciałabym wierzyć, że byłam mniej solidna, inteligentna, że został w pracy ktoś lepszy, a nie, że mam mniej odpowiednią płeć. Ciebie to nie musi przekonywać.
Nie chcę Ci przedstawić stereotypów krzywdzących mężczyzn? To o czym jest w/g Ciebie ta notka?
Co do stereotypu dotyczących praw do dziecka pewnie się nie dogadamy. Widocznie trzeba samemu znaleźć się w takiej sytuacji, żeby pojąć jaki jest okrutny. On funkcjonuje w społeczeństwie, całym, nie tylko wśród feministek, a kobiety z niego skrzętnie korzystają.
PolubieniePolubienie
Wierz mi, ja wolałbym być zwolniony za płeć, niż za to, że jestem głupi, albo że się nie nadaję. To oczywiście kwestia samooceny.
To, co jest w notce, nie jest żadnym przykładem, który można by nazwać stereotypem. Opisujesz marginalne przypadki.
Wyjaśnijmy. Przypadki całkowitego ograniczenia praw do dziecka zdarzają się rzadko i prawie w stu procentach są uzasadnione (alkoholizm, narkotyki, sadyzm). Podam Ci przykład mojego pasierba. Jego była żona chciała mu odebrać te prawa uciekając się do oskarżeń o pedofilię, pokazując fotkę jak on kąpie syna. Sąd zlecił badania psychologiczne, które wykluczyły takie skłonności, w efekcie czego zyskał dwa weekendy w miesiącu na pobyt z synem. Po dwóch latach sam zrezygnował z tej możliwości, bo znalazł nową żonę i wyjechał z kraju. Widzisz tu jakąś dyskryminację?
PolubieniePolubienie
Akapit 1.
Wierzę Ci. Moje ego zniosłoby fakt, że ktoś okazał się lepszy.
Akapit 2.
To nie są marginalne przypadki. Mam wrażenie, że piszesz o stanie rzeczy w XX wieku, a my już mamy XXI wiek i zupełnie inny stan.
Akapit 3.
Dwa weekendy z dzieckiem w m-cu? Łaskawca z tego sędziego. I to mimo to, że nie udowodniono ojcu żadnej winy. Skąd więc to ograniczenie? No tak! Ze stereotypu!
PolubieniePolubienie
Pierwsze pominę, tu rozbieżność postrzegania własnej oceny nas zbyt różni.
Drugie pominę, oceną współczesności też za bardzo się różnimy.
Trzecie, tu już zapytam: jakie więc widzisz lepsze rozwiązanie? Dać matce tylko weekendy i popaść w drugą skrajność? A może w ogóle odseparować od dziecka losowo i naprzemiennie co drugą matkę i co drugiego ojca, więc będzie sprawiedliwie? Co to znaczy udowodnienie komuś winy? Nawet jeśli oni godzą się na rozwód bez orzekanie o winie to i tak, albo on, albo ona, albo oboje są winni rozpadu rodziny. To, że sąd w pierwszej kolejności daje pierwszeństwo matce na dalsze wychowywanie dziecka nie wynika ze stereotypu, a z prawa stanowionego. Istnieje zaś przepis, który mówi, że jeśli matka jest nieodpowiedzialna (alkoholizm, narkomania, zaburzenia psychiczne) z automatu sąd przyzna opiekę nad dzieckiem ojcu.
PolubieniePolubienie
Chętnie Ci wyjaśnię tę kwestię. Jeśli ojcu lub matce nie udowodniono, że działa na szkodę dziecka – o takiej winie pisałam. Co do prawa stanowionego, to się mylisz. Od jakiegoś czasu prawo dopuszcza opiekę naprzemienną: tydzień ojciec a tydzień matka (dokładna rozpiska co do świąt itd.) sprawują opiekę nad dzieckiem. Mimo takiej prawnej możliwości niewielu sędziów z tego korzysta, gdyż mamusie natychmiast występują z odwołaniem, chcąc całkowitej opieki. I alimentów. W opiece naprzemiennej kwestia alimentów odpada.
PolubieniePolubienie
Osobiście jestem stanowczo przeciwny takiej naprzemiennej opieki (sąd nie ma jeszcze prawa takiej opieki narzucić – jest możliwa tylko przy obopólnej zgodzie (chęci) rodziców).
– dziecko(dzieci) w takim przypadku jest traktowane jako przedmiot (wzajemnego korzystania), a nie podmiot;
– oboje rodziców musiałoby mieć jednakowy status majątkowy i dochodowy (inaczej brak alimentów jest zbrodnią na uboższym rodzicu i dziecku);
– nie chroni to przed narastaniem konfliktów między rozwiedzionymi rodzicami, co źle będzie się odbijać na dziecku.
PolubieniePolubienie
Masz prawo mieć swoje zdanie, co nie zmieni faktu, że dziecko woli mieć dwoje kochających rodziców, niż jednego. Status materialny jest w tym momencie mniej istotny. Jeśli naprzemienna opieka ewidentnie się sprawdza, czemu sędzia nie miałby prawa orzec o niej na stałe? Bo się mamusi to nie podoba? Musi się zgodzić? Ojciec nie ma takich samych praw?
PolubieniePolubienie
Oczywiście, że dziecko chce mieć dwoje kochających rodziców. RAZEM, nie osobno. W sytuacji naprzemienności stawiasz je w strasznej sytuacji, do której nie dorosło. Matka będzie nadawać na ojca, ojciec na matkę, a dziecko kompletnie nie rozumie o co chodzi. Teoretycznie oboje mogliby zapomnieć o wzajemnych ansach, ale w praktyce to jest niemożliwe, bo dziecko będzie stale pytać.
Status materialny jest jak najbardziej istotny, gdyż bogatszemu rodzicowi daje nieuprawnioną przewagę, tym samym jest to sytuacja zaprzeczająca idei naprzemienności. Ja nie wnikam w to, czy się to nie podoba mamusi, czy ojcu, bez równego standardu, któreś z automatu jest w uprzywilejowanej pozycji, gdyż dziecko łatwo przekupić (cokolwiek pod tym pojęciem się kryje).
PolubieniePolubienie
Asmo, jeśli rzeczywiście Cię to interesuje, a nie tylko przekomarzasz się ze mną 🙂 chętnie opowiem Ci o swoich dwuletnich doświadczeniach z takiej opieki naprzemiennej, ale z wiadomych względów, na maila.
PolubieniePolubienie
Na moim profilu znajdziesz adres poczty mailowej.
Tu jednak napiszę – jeśli nie znasz tej sytuacji (naprzemienności) od strony dziecka, to nie licz za bardzo na zrozumienie. Mam tu osobiste doświadczenia właśnie jako dziecko, choć już nieco starsze. Ale próbuj mnie przekonać 😉
PolubieniePolubienie
Chciałam Ci opowiedzieć o takich doświadczeniach, a nie przekonać. Jaki mam interes w przekonaniu Cię? 🙂 Ja naprawdę nie muszę mieć zawsze (przyznanej mi) racji, żeby się dobrze czuć.
Napiszę.
PolubieniePolubienie
Nie udało mi się. Nie znam bloggera. To jest mój mail. Jak chcesz wpisz cokolwiek, a ja odpowiem:
szarabajka@onet.pl
PolubieniePolubienie
Może inaczej. Napisz mi jakie to korzyści wynikają z nierówności kobiet dla kobiet?
PolubieniePolubienie
Może przeczytaj notkę?
Czy wiesz, jak to jest, kiedy prawnik z góry ci mówi, że masz małe szanse na opiekę nad własnym dzieckiem, bo sędziowie zazwyczaj dają je matkom? No, chyba, że trafi się postępowy sędzia. Jeśli to do Ciebie nie przemawia, jako korzyść z nierówności, to nie wiem, co może być bardziej obrazowego.
PolubieniePolubienie
Prawnik mówi prawdę, a sędzia mając do wyboru opiekę matki, czy ojca, jeśli nie ma konkretnych zarzutów wobec matki wybierze ją, co jest tak naturalne jak to, że to matki rodzą dzieci, przez co mają zdecydowanie większą więź emocjonalną z dzieckiem niż ojciec. Jeśli jakiś facet ma pretensje, że nie on ma prawo się opiekować dzieckiem na co dzień, to po jakiego diabła się rozwodził?
PolubieniePolubienie
No, tu to już popłynąłeś. Wszystkimi stereotypami 🙂 Założyłeś z góry, że to facet się rozwiódł. Jasne, jak mogłoby być inaczej. Przecież faceci to świnie. Założyłeś, że matka ma większą więź emocjonalną z natury. Nie słyszałeś nigdy o socjopatkach? Też są matkami. Zasłużyłeś na miano Mistrza Stereotypu 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To jest właśnie ten stereotyp: „matki rodzą dzieci, przez co mają zdecydowanie większą więź emocjonalną z dzieckiem niż ojciec”.
Nie zawsze, nie zawsze!
PolubieniePolubienie
Czy to nie dziwne, że kobiety stają w obronie mężczyzn? Może dlatego, że lepiej znamy kobiety? 😉
PolubieniePolubienie
Może najpierw wyjaśnijmy znaczenie słowa stereotyp: „nadmierne uogólnienie, uproszczone postrzeganie jakiegoś zjawiska”.
Otóż, użycie określenie „matki mają zdecydowanie większą więź emocjonalną niż ojciec” nie jest nadmiernym uproszczeniem, gdyż po pierwsze, samo w sobie nie wyklucza wyjątków, po drugie, mimo istnienia socjopatek, to zdanie i tak jest dla większości matek prawdziwe.
PolubieniePolubienie
hahaha To uważasz, że cały czas dyskutujemy, nie rozumiejąc tego trudnego słówka? 🙂
Większość matek, podobnie jak większość ojców, kochają swoje dzieci i chcą być dobrymi rodzicami. I nie zależy z góry zakładać, które z nich to wyjątek, tylko kierując się płcią.
PolubieniePolubienie
Tak się składa, że w większości przypadków da się dość precyzyjne określić, które z rodziców bardziej kocha dziecko. Gdyby kochali jednakowo, ilość rozwodów drastycznie (w sensie pozytywnym) spadła by do minimum.
PolubieniePolubienie
Jak się ma ilość rozwodów do stopnia miłości do dziecka przez rodziców? Przecież rodzice rozchodza się ze sobą, a nie z dzieckiem.
PolubieniePolubienie
„Tak się składa, że w większości przypadków da się dość precyzyjne określić, które z rodziców bardziej kocha dziecko.”
Tak się składa, że bardzo się mylisz. Prawdę mówiąc, to dawno nie słyszałam większej bzdury. Przepraszam za dosadność, ale wypowiadasz się z taką pewnością siebie o rzeczach na których się nie znasz, że trudno mi znaleźć łagodniejsze określenie.
PolubieniePolubienie
To-znowu-ja:
Tak się ma, że gdyby rodzice kochali soje dziecko jednakowo mocno, nie dopuścili by do rozwodu, który dzieciom rozwala ich świat wartości. Każda przyczyna rozwodu dowodzi, że dla któregoś z rodziców dziecko jest bez znaczenia.
Szarabajka:
Możesz to uznać za bzdurę. Patrz komentarz wyżej do To-znowu-ja. W przypadku rozwodu, któreś, albo i obje rodziców, traktują dziecko instrumentalnie albo jako przedmiot do zbycia. Jesteś pewna, że się nie znam? Przeżyłem rozwód rodziców i sam się niestety rozwodziłem, mało tego wśród znajomych i bliskiej rodziny też rozwodów nie brakowało.
PolubieniePolubienie
Miałam na myśli diagnozę psychologiczną, jej mocne i słabe strony.
PolubieniePolubienie
z racji Lata i mojego lenistwa spowodowanego tym Latem nie wkręcam się w dyskusję na forum pod tym postem, ale na ten kwiatek (a raczej wykwit?) myśli nie chcem, ale muszem zareagować /cytuję/:
„Gdyby rodzice kochali swoje dziecko jednakowo mocno, nie dopuścili by do rozwodu, który dzieciom rozwala ich świat wartości. Każda przyczyna rozwodu dowodzi, że dla któregoś z rodziców dziecko jest bez znaczenia”
Asmo, czy Ty siebie czytasz?…
p.jzns :)…
PolubieniePolubienie
Wczoraj obejrzałam dokument Ewy Ewart. W Rosji kobiety nie mają nic do powiedzenia, bo tam kobieta ma stać za mężczyzną!
PolubieniePolubienie
Może niedługo i u nas tak będzie?
PolubieniePolubienie
Stokrotka pisze.
Alimentow zasadzonych na mnie i na moją siostre ojciec nie placil wcale. Nigdy tez nie spotkał się z nami chociaż w liście napisanym do nas proponowal nam te spotkania od godz 11 do 13 w kazda pierwsza niedzielę miesiąca. Do dziś nie wiadomo po co przechowuje ten list.
„Pojechalam” osobiscie bo inaczej nie mogłam ale wiem że takich przpadkow jest mnóstwo.
Przebaczylam mu jednak bo byl bardzo dobrym artystą a takim rodzina z reguly nie jest.potrzebna. I nawet poświęcilam jego tworczosci wiele miejsca we wszystkich swoich książkach.
PolubieniePolubienie
Stokrotko, ja nie czytam wielu blogów, ale te które czytam, to uważnie. Tak, pamiętam dokładnie, co pisałaś o ojcu. Mój też jako tata kiepsko się spisał, nie mówiąc już o ex. Mam więc wiele powodów, żeby mężczyzn nie lubić. Nasze notki jednak nie dotyczą tego, która z płci jest lepsza, a stereotypów o nich krążących. Tak to przynajmniej rozumiem.
Stereotypy nie biorą się znikąd, ale często żyją dłużej, niż rzeczywistość, w której powstały. Współczesne kobiety są już zupełnie inne, niż my i nasze matki. Mężczyźni także. O ile pamiętam, nie masz córek, ani wnuczek. Wyobraź sobie, że stereotypowo (oczywiście teoretycznie) sąd przy okazji rozwodu pozwala spotykać się Twojemu synowi z jego dzieci dwa razy w miesiącu i basta, a wychowuje je np. zupełnie inny facet razem z ich matką. Ty Szczerbatych prawie wcale nie widujesz. Możesz sobie wyobrazić tę traumę? Dwa razy w miesiącu to można oglądać małpkę w zoo, a nie własne dziecko.
W trakcie tej traumy rozwodowej zastanawiałam się nad tym, czy przy kolejnym, ewentualnym związku synów nie wymóc intercyzy odnośnie dzieci, że w razie rozwodu będą wychowywane naprzemiennie. Wiem, to niemożliwe, ale jak żyć ze świadomością, że kobieta, tylko dlatego, że jest kobietą, może w każdej chwili odebrać Ci ukochaną osobę? Tak być nie powinno.
PolubieniePolubienie
Ogólnie rzecz biorąc – ludzie (czy to mężczyźni czy kobiety) dobrzy, łagodni dostają po łapach od swych partnerów. Jak facet jest s.synem, to ma w nosie i dziecko i kobietę, płaci alimenty, albo nie, i interesuje się dzieckiem albo nie. Identycznie jest z kobietą i nie chodzi tu o statystykę.
Przykre jest tylko to, że coraz więcej kobiet (pewnie się uczyły przez wieki) staje się takimi s.córkami. A my (społeczeństwo) jakoś nie przyjmujemy do wiadomości, że tak jest. Że tak się zmieniło. I tak wygląda teraz to równouprawnienie.
W pale się sędziemu nie mieści, że to facet chciał w związku dziecko (ona nie), ale żeby nie odszedł, ona łaskawie mu urodziła (on by urodził, ale…). A potem to on wstawał nocą, karmił, przytulał, a ona miała dziecko w d…. Kariera zawodowa ważniejsza! A jak się zaczął stawiać, to wzięła dziecko i się wyprowadziła , bo przecież alimenty miała zapewnione – prawda? I teraz: ograniczone widzenia, alimenty coraz wyższe, kontakty coraz słabsze, bo nastawianie przeciwko ojcu…
W pale też innemu sędziemu się nie mieści, że po rozwodzie z winy faceta, bo był naiwnym idiotą, jego była żona będzie żądała na siebie alimentów. I chociaż całe małżeństwo nie robiła nic w domu, nie pracowała – została skrzywdzona, bo on w końcu otrzeźwiał i odszedł. I sędzia też „nie zauważył”, że żona nagle zbiera papiery, że chora… Przysolił niezłe alimenty i ex-małżonek będzie bulił jej kasę do końca życia.
A tak się dziwnie składa, że w tych sądach tymi sędziami są kobiety, które mają za ostatnich pozwanych facetów. I tak powódki zawsze mają fory na starcie. Choćby były ostatnimi s.kami.
PolubieniePolubienie
Jakoś nawet trudno mi sobie wyobrazić, że to mężczyzna jest chory i żona płaci mu po rozwodzie z jej winy alimenty.
PolubieniePolubienie
Mój rozwód sędziował facet i też przysądził mi alimenty na żonę, choć ta przez dwa lata przysięgała, że nie chce rozwodu, bo mnie kocha. Po dwóch latach stwierdziła, że mnie nie chce, bom s…syn. Ale, aby nie było – nie mam pretensji do sędziego. Żony adwokatka była o kilka poziomów wyżej niż mój adwokat. To się musiało tak skończyć, przy czym byłem gotów zapłacić każdą cenę, aby od żony się uwolnić. Ani ja przez te kilkaset złotych nie stałem się nędzarzem, ani ona się nie wzbogaciła. Za to dostałem nauczkę – nigdy się już facet nie żeń.
Boszsze, jak ja kocham dziś tę swoją bezżenność 😉
Z tymi alimentami dla byłych mężów jest tak, że one nie są niemożliwe. Jednak warunki ich zasądzenia są trudne, gdyż mało który facet zarabia mniej niż żona, czasami może na równi, ale aby je uzyskać, trzeba doznać szczególnego uszczerbku w standardzie życia, nawet jeśli żona jest uznana za winną rozpadu małżeństwa. Dowodzi to jednej słusznej tezy feministek – nieraz rażącej różnicy zarobków, nawet na tych samych stanowiskach.
PolubieniePolubienie
Obyś miał rację. Zobaczymy.
PolubieniePolubienie
Ja bym na Twoim (i Twego syna) miejscu nie robił sobie nadziei. Jesteś pewna, że przez rozwód znacząco pogorszyły się jego warunki bytowe? U mnie to było tak, że zarobki żony były czterokrotnie niższe od moich, jej pozostały obowiązki wychowawcze dziecka, a ponieważ pozostawiłem im duże mieszkanie i równie duży czynsz, nawet przy alimentach na córkę, jej sytuacja i tak była tragiczna.
PolubieniePolubienie
Jestem pewna.
PolubieniePolubienie
Czytam to i myślę o moim synu. To najstarsze dziecko moje. Właśnie wczoraj odwiedził mnie ze swoja dziewczyną. To jego trzecia poważna partnerka ( bez węzłów małżeńskich). Patrzę na nią i myślę, potulne biedne ciele. Dobra Kruszynka a jej oczy… najlepsze. Myślę Boże dziecko, czy Ty wiesz na co się piszesz? Zastanowiłam się, dlaczego mój syn macho wybiera kobiety podobne do matki swojej, każda z nich to typ ofiary. Moje dziecko zawsze będzie miłością dla mnie, ale to ogromnie trudny człowiek, stresujący i agresywny. Moje córki to płynąca empatia dla bliźniego. Wychowywałam ich jednakowo i uwagi najwięcej dostał syn, bo pierwszy. Byłam na wychowawczych 8 lat ciągiem, aby niczego nie zaniedbać przy moich Skarbach. Ale przyznaję, że tu mi nie wyszło. Kiedy widzę go stoję na baczność. Długi czas bałam się mężczyzn. Mój pierwszy mąż był typem pana i władcy, wszyscy baliśmy się chcieliśmy zasłużyć na pochwałę. Och nie chcę wspomnień. Wszystkim ludziom niezależnie czy to kobieta, mężczyzna życzę dobrych ludzi na swej drodze.
PolubieniePolubienie
I dorzuć jeszcze, proszę, życzenia, żeby zawsze byli oceniani podług ich ludzkich zasług i uczynków, a nie płci.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
O tak! Życzę!!
PolubieniePolubienie
Niestety, każdą sytuację trzeba rozpatrywać indywidualnie, bo tak jak piszesz, bywa różnie…
PolubieniePolubienie
I dlatego lepiej niczego nie zakładać z góry.
Pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Jak każdy medal, także i ten ma dwie strony.
PolubieniePolubienie
W tej sprawie widzę tylko jedną. Nie można stosować seksizmu w stosunku do żadnej płci.
PolubieniePolubienie
Dobrze napisane
PolubieniePolubienie
Sądząc po minie emotki chyba raczej nie 🙂
PolubieniePolubienie
Emotka odnosiła się do wspomnianych problemów w uzyskaniu opieki ojca nad dzieckiem, co raczej powodem do szczęścia nie jest.
PolubieniePolubienie
Teraz rozumiem. Dziękuję.
PolubieniePolubienie
Wielka i burzliwa dyskusja, nie dziwi mnie to bo temat wywołuje emocje. O ile pamiętam wypowiedź Soni Bohosiewicz to chodziło jej o zarobki w branży aktorskie, gdy to kobiety podobno zawsze zarabiają mniej niż mężczyźni. Koncentrując się na tej części wypowiedzi dodam, że w branżach, które znam dzieje się tak samo. i to jest moim zdaniem rzecz nie do zaakceptowania. Tym bardziej, że znam wiele przypadków, gdy wiedza i doświadczenie kobiet znacznie przewyższały męskie – tyle że w pensji było to niewidoczne.
Nie będę włączać się do dyskusji wokół stosunków rodzinnych, walki o dzieci itp. Nie mam złych doświadczeń dlatego może naiwnie stwierdzę, że i kobieta, i mężczyzna w tych dziedzinach nie powinni być dyskryminowani.
PolubieniePolubienie
Nie powinni być dyskryminowani nigdzie: ani w pracy, ani w sądzie; ani mężczyźni, ani kobiety.
PolubieniePolubienie