Często piszę notki o tym, co mi się nie podoba/wkurza/oburza/smuci. Dziś, dla odmiany chciałabym napisać, czego bym chciała i za czym tęsknię. To naprawdę nic specjalnego. Chodzi mi o JAKOŚĆ.
Mam serdecznie dość bylejakości. Niestety, wszędzie jest jej w bród. Otacza mnie i przytłacza. Nie mam na myśli czyjegoś błędu lub sporadycznego zaniedbania. Nie jesteśmy przecież doskonali. Tyle, że bylejakość stała się normą, ba, nawet cnotą. Solidność wymaga wysiłku i czasu, więc wychodzi się na frajera, który na sól nie zarobi.
Dziś nie chodzi już o to, jak drzewiej bywało, żeby stworzyć produkt trwały, porządny, ale żeby zbyć bubel. Wydaje się nieraz grube pieniądze na reklamę, zamiast zainwestować je w rozwiązania sprzyjające jego niezawodności w działaniu na długie lata. Tyle, że to się nie opłaca. Producentom. Efekty są takie, że zbyt szybko ze sprzętów użytkowych powstają śmieci zalewające Ziemię; że nasze fundusze są nadmiernie i niepotrzebnie nadszarpywane, w przeciwieństwie do zasobów bankowych, bo kupujemy w większości przypadków na kredyt.
Opieka zdrowotna mimo braków finansowych mogłaby być dla pacjentów bardziej satysfakcjonująca, gdyby praca lekarzy i pielęgniarek była profesjonalna. Koleżanka mówi o swoich doświadczeniach w tym obszarze, że czuła się upokorzona. Pewnie nie ona jedna. Czy traktowanie pacjentów z szacunkiem i empatią wymaga specjalnych nakładów? Pewnie tak, bo w lecznictwie prywatnym sprawy mają się zgoła inaczej.
Słuchając osób publicznych chciałabym się czegoś nauczyć, dowiedzieć, ale jak mam mieć zaufanie do kogoś, kto chcąc zabłysnąć posługuje się przysłowiami np. tak: „pasuje jak goździk do kożucha” (skąd ten goździk nie mam pojęcia; lepsza już byłaby rzeżucha, przynajmniej by się zrymowało), „musiał się obejść ze smakiem”, „podwinęła mu się noga”. Litości! Aż się ciśnie na usta: „jeśli nie potrafisz, nie pchaj się na afisz”, nieuku jeden.
Mogłabym przytoczyć jeszcze wiele sfer, gdzie aż się prosi o elementarny profesjonalizm, ale pewnie sami je dopowiecie.
Nie jesteśmy bogatym krajem. I wcale nie musimy nim być, żeby żyło nam się dobrze. To idiotyczne, niekompetentne decyzje, nieprofesjonalne działania, buble wszelkiego rodzaju wywołują uczucie dyskomfortu, żalu lub złości.
Notkę napisałam pod wpływem żalu, bezsilności, złości z powodu nieudanego zabiegu u syna. Tak nie musiałoby być, gdyby operujący go lekarze zajęli się nim, a nie pogaduszkami; w końcu nie reperowali sprzętu AGD, ale przytomnego człowieka; gdyby tak głośne chichoty i rozmowy w dyżurce obok, nie zmuszały ich do wielokrotnego powtarzania prośby o dostarczenie sprzętu. Nasze życie znowu stanęło na głowie. I nikt z tego powodu nas nie przeprosi, bo dla nich mój syn, to nie ojciec, syn, brat, pracownik, ale „przypadek”.
Kiedy byłam młoda, to pamiętam, że lekarze byli blisko swojego zawodu, pełni empatii i zaangażowania.
PolubieniePolubienie
Różnie bywało, Sagulo. Było dużo chamstwa, ale byli też wspaniali lekarze. Jak dziś, tyle, że po reformie ustrojowej spodziewałam się czegoś więcej.
PolubieniePolubienie
Dziś lekarze są zmęczeni z powodu pandemii i pogonią na kaszą! Robią więc błędy!
PolubieniePolubienie
Tak bardzo się skupili na jednym wirusie, że zapomnieli o wszystkich bakteriach.
PolubieniePolubienie
Rozumiem Twoje rozgoryczenie, choć wydaje mi się, że postawiłaś nie do końca prawdziwą diagnozę. To nie jest kwestia praktyki publicznej czy prywatnej. Mowa o lekarzach. Wydaje mi się, że to jest kwestia ich miernego wykształcenia. Ci ambitni, którzy kształcą się dodatkowo własnym kosztem z powodu zarobków wyjeżdżają, choć oczywiście nie wszyscy. My pacjenci mamy z tego powodu dylemat, bo jeśli taki otworzy prywatną działalność, od razu zaglądamy mu do kieszeni, nierzadko traktując jak zdziercę.
Z autopsji powiem, że już kilka razy zawiodłem się na lekarzach prowadzących prywatną działalność leczniczą, czyli częściej niż na publicznej służbie zdrowia. Ta druga ma wiele felerów, ale to właśnie wiąże się z nadmiarem pacjentów, jakich muszą obsłużyć. W takim przypadku nie ma mowy o certoleniu się z „przypadkiem”.
PolubieniePolubienie
Ja wcale nie stawiam diagnozy, że jak prywatne to lepsze, ale na pewno grzeczniejsze – jak się nie będzie zachowywał przyzwoicie, to nikt mu nie zapłaci. Pan doktor miał za zadanie zoperować syna i nauczyć drugiego, jak się to robi. Ewentualnie przypilnować pigułę, żeby warowała ze sprzętem. Na tym się miał skupić, a nie na pogaduszkach o żonie, dzieciach i wakacjach. To za dużo? To jest certolenie się? Od niech już nawet nikt nie oczekuje, że zapytają, „jak się pan czuje?”.
PolubieniePolubienie
Bylejakość stała się normą i to praktycznie gdzie nie spojrzysz, od polityka przez lekarzy, urzędników po zawody fizyczne. Co gorsza źle pojętą lojalność zawodowa pozwala partaczom dalej partaczyć.
Mam nadzieję, że jednak z synem będzie wszystko w porządku, czego jemu i Tobie życzę.
PolubieniePolubienie
Tak, coś takiego jak duma z dobrze wykonanej pracy zanikła. I masz rację – jeśli te cholerne kasty zawodowe same się nie oczyszczą z partaczy, to będzie jak jest.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Och, gdyby wszystko miało zależeć od wysokości uposażenia…dla jednych wystarczy średnia krajowa, innym milionów za mało.
Nie w pewnych, a w każdym zawodzie profesjonalizm i empatia są w cenie, nie trzeba się kształcić na pielęgniarkę, by podać choremu szklankę wody, nie trzeba być kształconym pedagogiem by mieć podejście do dzieci itd. itp.
Podobnie z usługami, czasem pytam, kto dla kogo?
Gdyby wszyscy postępowali zgodnie z zasadą – nie rób drugiemu, co i tobie nie jest miłe…to od razu byłoby lepiej!
PolubieniePolubienie
Czemu więc się nie buntujemy, nie wymagamy, nie żądamy? Bo nie mamy wyboru.
PolubieniePolubienie
Mamy wybór, jeśli mamy dość kasy!
PolubieniePolubienie
Albo jest się prominentnym politykiem akurat u władzy. Czyli większość z nas nie ma wyboru.
PolubieniePolubienie
Dziś myślą bardziej ekonomicznie. Jeżeli wyprodukują pralkę która wytrzyma wiele lat, to dla nich żaden interes. Dochód jest wtedy gdy wypuszczają buble które wytrzymują odrobinę dłużej niż ważność gwarancji… Też nie cierpię bylejakości, a jest wszechobecna, nawet jeśli chodzi o moje życie…
PolubieniePolubienie
Nie tylko Twoje, Staszku. Moje też. Ledwo się w miarę wykaraskałam z…nie wiadomo czego, kolejny problem, lęk, niepewność. Wszystkiego mi się odechciało. A na horyzoncie…ho ho ho 🙂 😦
PolubieniePolubienie
Nigdy nie ma tak źle, żeby nie mogło być gorzej…
PolubieniePolubienie
I wykrakałeś…Syn mi przysłał przed chwilą fotkę telewizora z lecącym TVPInfo z prośbą: „ratunku!”. Ma trzech starszych zawałowców na sali, więc nie ryzykuje zmiany kanału 😉 Prawda mogłaby ich dobić.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Bo my już niedzisiejsi jesteśmy i nie rozumiemy tych czasów…
Teraz już wszystko ma być szybko i po łebkach, a to przecież musi się wiązać z bylejakością. Na sprzętach najlepiej widać – 2 lata (w najlepszym razie) i do piachu! I trzeba kupić nowe!
Jeżeli chodzi o zdrowie, to naprawdę trudno spotkać w tej chwili lekarza/pielęgniarkę oddanego/ą swojej pracy, pełnego empatii dla pacjenta i traktujacego pacjenta jako człowieka, a nie „przypadek”. To też wytwory naszych czasów. Przykre to, ale – czy mamy na to jakiś wpływ?
Przytulam! ❤
PolubieniePolubienie
Gdyby były chociaż dwie kasy chorych, które musiałyby się bić o pacjenta, to byłaby zupełnie inna śpiewka.
Dziś: mężczyzna siedzi w poczekalni. Długo. Nagle przechodzącą piguła pyta go, co on tu robi? przecież był tydzień temu. Facet pokazuje jej papier, że ma na dziś wizytę. „To pomyłka, zdejmujemy szwy po 2 tygodniach. Niech pan przyjdzie za tydzień”. Ani przepraszam, ani żadnego wyjaśnienia, wstydu za placówkę/koleżankę. A on nie mógł sam dojechać. I nie wiadomo skąd był? Może np. z Wielunia? SZLAG MNIE NA TO TRAFIA!
PolubieniePolubione przez 3 ludzi
Wyrazy współczucia z powodu przymusowego kontaktu z polską służbą zdrowia. Ich chamstwo i brak profesjonalizmu, to nie kwestia kasy, którą zarabiają. To kwestia etosu, honoru, kindersztuby i przekazywane z pokolenia na pokolenie pozostałość po okresie socjalizmu. Przytulaski kochana, obyśmy ich nie potrzebowali 🙂
PolubieniePolubienie
Tego Centrum mój syn będzie potrzebował przez cała życie, więc muszę się modlić, żeby jak najdłużej 😦
PolubieniePolubienie
Trzymaj się skarbie, może los szykuje dobre zakończenie… Tak mi przykro. Przytulam mocno, choć wiem, że to nic nie pomoże…
PolubieniePolubienie
Pomaga, pomaga 🙂 Dzięki za troskę. Dziś wielki kamień spadł mi z serca. Jeszcze nie wiadomo, co jest, ale nie to najgorsze.
PolubieniePolubienie
Ufff, super
PolubieniePolubienie
Masz rację o człowieka chodzi. Byle jak to mogę umyć swoja podłogę, jak mam słabszy dzień i poprawić później. Świat się nie zawali, mąż nie nakrzyczy!! Ale zdrowie, życie człowieka najwyższa wartość, lekarze powinni stale pamiętać.
PolubieniePolubienie
Dokładnie tak. Te dwie gaduły porządnie coś spieprzyły. Ropień nie wziął się znikąd. Do szpitala przyszedł zdrowy. Teraz może się naprawdę źle skończyć.
Wnuczka jest pod opieką matki. W marcu kolejna rozprawa. Może stracić dziecko 😦
PolubieniePolubienie
No tak, bieda pociąga biedę. Staraj się Bajko zachować pozytywne myśli. Jestem z Wami
PolubieniePolubienie
Wiem, że to może mało ważne, ale jego Kota bardzo tęskni. Siedzi na tapczanie i czeka, czeka, czeka…Serce się kroi 😦 O córce już nawet nie wspominam…
PolubieniePolubienie
Och. Oby się doczekały szybko
PolubieniePolubienie
Dziękuję Ci.
PolubieniePolubienie
😚😚😚
PolubieniePolubienie
Kurwa mać jako komentarz, to chyba zbyt delikatnie?
PolubieniePolubienie