Przebieg był mniej więcej taki:

  • Babciu, zawsze, gdy do ciebie przychodzę słyszę: muszę na chwilę wyjść zapalić [z czujności jej ślicznych oczu wyczytuję, że zagaja 🙂 ]
  • No, tak. Mówię, czemu wychodzę do swojego pokoju, żeby powód był wiadomy.
  • Babciu, a czemu ty właściwie palisz? [no nie! kolejna do resocjalizowania mnie!]
  • No wiesz, bo lubię [ to nie do końca cała prawda, ale nie jest to temat dla 10-cio latki ]
  • No, a planeta, ekologia…no, wiesz dym, śmiecenie…[ no nie! gówniara jedna, której niedawno zmieniałam pieluchy….]
  • Planecie z mojego powodu nie stanie się krzywda. Jeździsz autem? Widziałaś rurę wydechową? Jak myślisz, czy więcej jest dymu z mojego papierosa, czy z waszego samochodu? [mina jej rzednie] Ja nie jeździłam autem, najczęściej chodziłam lub korzystałam, poza rowerem, z miejskiej komunikacji. No i nie wyrzucam petów na ulicę. Żadnych śmieci nie wyrzucam na ulicę, bo tak zachowują się tylko chamy.

To nie była wzorcowa rozmowa wychowawcza babci z wnuczką 🙂 ale jednego jestem pewna: nigdy nie rzuci papierka na ulicę. Przynajmniej nie bez wyrzutów sumienia 🙂 Nie wie (dam głowę), kto to cham, ale skumała, że to ktoś godny pogardy. Na jej, ewentualne, przyszłe nałogi, nie mam wpływu, jak i moi rodzice nie mieli, ale na podstawy kindersztuby – tak.

Ale o ekologii miało być…

Segregacja śmieci i inne ruchy pozorowane, to jedna wielka ściema. Szczególnie jeśli chodzi o największe draństwo – plastik. Ośmielam się pisać takie bezeceństwa dopiero po przeczytaniu polecanego Wam artykułu*, choć zawsze tak myślałam, ale co ja szaraczek mogę o tym wiedzieć. Tylko na zdrowy, babski rozum 😉 to jakiś absurd, żeby do 4? 5? plastikowych dodatkowych worków pakować coś po to, żeby to coś i tak było potem wywalone do jednej śmieciarki.

Problem nie w tym, co zrobić ze śmieciami, ale żeby ich nie wytwarzać w tak niepotrzebnych i absurdalnych ilościach.

To temat, który mnie bulwersuje od lat, więc trudno mi o nim pisać bez gwiazdek. Jest dwudziesty pierwszy wiek, latamy na księżyc, nawet rekreacyjnie (przynajmniej niektórzy), a nie potrafimy wyprodukować pralki, zmywarki, lodówki, które działają dłużej, niż 8 lat?! Bzdura! To sztucznie kreowane potrzeby nas gubią. To żądza pieniądza nas gubi. Tak, wiem, wielu ludzi straciłoby pracę, gdyby fabryki zaczęły wytwarzać solidne produkty. Ale rynek pracy szybko by sobie z tym poradził. Jest wiele zawodów, które są niedoinwestowane osobowo, np. serwisantów, opiekunów.

Podam przykład, pierwszy z brzegu, czyli swój 🙂 Mam sprzęt AGD mniej więcej sprzed 30? lat. Tak, tak, kochani młodzi, kiedyś takie sprzęty powstawały. Pralka pierze, lodówka chłodzi i o to chodzi, co nie? Ale wiem, że wszystko ma swój kres 😉 Jak sobie pomyślę, że mam je wymienić na szajs, który mi posłuży z 6? lat, to mnie krew zalewa. Jak niby mam się zdobywać na taki wydatek co 6 lat? Oczywiście, grzejąc do czerwoności kartę kredytową. Zyskają na tej tandecie, zaplanowanej z premedytacją, bankierzy i nieuczciwi producenci. Straci emerytka. Nie podoba mi się to. Zdecydowanie. A przy okazji urośnie kolejna góra śmieci…

Żeby nie przedłużać notki, bo sama nie lubię czytać elaboratów 😉 wspomnę w tematyce ekologicznej jeszcze o jednej sprawie – bezmyślnej i bezkarnej, wycince drzew. Drzewa chronią nas przed zubożeniem w tlen atmosfery. Bez tlenu nie przeżyjemy. Kto nas go rozmyślnie pozbawia, powinien odpowiadać karnie. Z pełną surowością. I tak było, dopóki…Ale to już wiecie.

Wnuczko moja kochana, boli mnie, jak i Ciebie, los naszej planety. Nie ze względu na mnie, ale z troską o życie Twoje i Twoich dzieci. Kocham Cię miłością czystą i bezinteresowną, ale tak niewiele mogę zrobić.

*https://next.gazeta.pl/next/7,151003,27064667,segregowanie-smieci-to-hipokryzja-czy-to-zmieszamy-czy-nie.html#s=BoxMMt1