Dzisiejszy wpis pierwotnie miał być zagadką: z kim Wam się kojarzą te określenia? Zrezygnowałam jednak z niego, bo nie chcę , nie lubię, nie zamierzam taplać się w szambie i Was w nie wciągać nie chcę.

Napiszę więc o czymś, co daje nadzieję. O tych, którym jeszcze się chce. Tak często narzekamy, że jest ich mało, że są nieudolni. Ale są. Mimo wszystko. Choć mogliby olać. Jestem im wdzięczna, bo sama tak niewiele już mogę. Walczą także w moim imieniu. To na nich i ku nim kierujmy wzrok i serce. I pamięć. I wsparcie, takie jakie dać możemy. Nie obrzydzajmy ich, twierdząc, że są tacy sami. Bo jeśli nie oni, to kto nam zostanie? No i naprawdę nie są tacy sami.

Zresztą problem tkwi zupełnie gdzie indziej, a przynajmniej ja tak to widzę. Z racji zawodowego nawyku 🙂 lubię rozmawiać z ludźmi. Dziś miałam przyjemność z pedikiurzystką, pedagogiem, nieznaną mi bliżej panią spotkaną w sklepie. Żadna z nich nie wie, nie jest zainteresowana ani zirytowana tym, co dzieje się w kraju. Nie sądzę, żebym miała wyjątkowego pecha. To jest NORMA. Ludzie zajmują się swoimi codziennymi sprawami, często wydatkują na ten cel całą energię. Owszem, zauważają wzrost cen, ale nie widzą żadnego związku z tym przykrym skądinąd faktem, a ich wyborami. Im jest potrzebny prosty, czytelny przekaz, czemu mają głosować na X-sa, a nie Y-greka. I ja ich bardzo dobrze rozumiem, bo doskonale pamiętam czasy, kiedy zaabsorbowana trudami dnia codziennego, nie miałam czasu ani siły na zgłębianie tajników finansowych, gospodarczych, czy propagandowych. Ludziom zapracowanym, zaganianym lub niezainteresowanym jest potrzebny przekonujący motyw, transparentne, choć proste, uzasadnienie ich wyboru. Może być skrótowy prymitywny, ale zrozumiały i atrakcyjny. Jaki? Nie wiem. Od tego są spin doktorzy.

Stoimy na skraju przepaści. Trzeba pozyskać tych, których ogłupiono lub skazano na takie życie, gdzie nie ma już miejsca na zainteresowania wykraczające poza to, jak związać koniec z końcem lub takich, którzy szukają z innych powodów prostych, podanych na tacy rozwiązań ich problemów. Trzeba ludziom dać realną nadzieję na lepsze jutro. Czyż nie tego oczekują od polityków?