Toczeń nie lubi stresu. Robię wszystko, co mogę, żeby go uniknąć. Nie zawsze jednak mogę mu umknąć.

Rozwiodłam się 15 lat temu. Bez walki. Byle sobie poszedł w cholerę. Musiałam sobie i Młodszemu zapewnić dach nad głową, a przecież nie byłam już taka młoda – rozstałam się z ex po 30stu latach (pobraliśmy się na studiach). Ale jego drugie małżeństwo się rozpadło. Ten geniusz przepisał na drodze darowizny cały majątek na nową żonę. To kobieta ze wsi, może i (cytuję za teściową) „intelektualnie go nie zaspokoiła”, ale sprytem wydutkała, jak dziadka na stryszku. Nagle okazało się, że został goły , choć wcale nie wesoły. I pewnie mogłoby to mnie nawet ucieszyć, gdyby nie to, że zaplanował sobie zamieszkanie ze Starszym, bo nawet do jej mieszkania nie ma praw. I tu mnie szlag jasny trafił, bo to mieszkanie Starszego tak naprawdę powinno być moje. To mieszkanie po moich rodzicach. Dużo mnie kosztowało, żeby bracia się nie znienawidzili… 😦 Mogę jeszcze wystąpić o zachówek, ale to rodzi kolejne komplikacje. Nie daję już rady tego wszystkiego ogarnąć 😦

Dziś mija 8-ma rocznica śmierci mego ojca. Starszy zapytał mnie, czy chcę zapalić znicz na jego grobie. Odpowiedziałam, że nie. I wcale nie mam wyrzutów sumienia.

Kiedyś w moim życiu pojawił się MMŻ, czyli mężczyzna mojego życia. Tak mi się przez chwilę wydawało 😉 Wiele mnie nauczył. Także tego, że rodziców też można oceniać, sprzeciwić się im, mając inne zdanie. Wcześniej nawet mi to do głowy nie przyszło. Jeśli czytasz mnie i masz do rozliczenia jakieś sprawy ze swoimi rodzicami – nie wahaj się, nie bój się. To pomaga. Z ojcem nigdy tego nie udało mi się zrobić, ale z matką już tak. I czuję się z tym dobrze. Jest mi lżej. Bo dzięki temu dowiedziałam się wiele. Może więcej, niż bym chciała, ale prawda naprawdę uzdrawia.

Odchorowałam bardzo ten potencjalny powrót ojca marnotrawnego do naszej rodziny – to byłaby istna katastrofa. Kosztowało mnie to, i kosztuje, zażywanie leków rujnujących mi żołądek i wątrobę. Ten rzut Tocznia przeszłam bardzo ciężko. Stawką jest utrata Starszego. Kocham go, ale…nie za wszelką cenę. On też musi dokonać wyboru.

Zawsze byłam uległa, kompromisowa, odpuszczająca. To Młodszy pokazał mi, jak mnie widzi i ile tą swoją postawą wyrządziłam mu krzywdy. I jest mi wstyd. Tak bardzo kocham i Starszego i Młodszego, ale nie wiem, jak to zrobić, żeby oderwać się od uczuć i być MĄDRĄ MATKĄ. Jak pogodzić ogień z wodą? Są tak różni…