Czasem jest tak, że mały kamyk uruchamia lawinę. Niby nic takiego się nie stało ważnego, ale to nicważnego otwiera zapadkę w pamięci, która kiedyś stała się zapadką, bo nie było czasu na refleksję. Albo zabrakło odwagi. Albo sił.
Sądzę, że większość z nas działa, być może nie zdając sobie z tego sprawy, według jakichś własnych, autorskich 🙂 schematów. Nie wiem, czemu tak? Pewnie jest w tym sporo z genów, wychowania, traumatycznych przeżyć. To doraźnie być może ułatwia życie, ale w konsekwencji powoduje małą elastyczność, kiepską kreatywność, częściej prowadzi do porażek, niż zadowolenia z siebie.
Jako, że bliżej mi, niż dalej postanowiłam zrobić generalny remanent w swoim myśleniu i zachowaniu. Nie zamierzam już nigdy więcej zamykać oczu. I ust 😉 Chcę się rozliczać z ludźmi w/g ich zachowań, a z sytuacjami w/g moich potrzeb. Nie chcę spełniać oczekiwań innych, bo tak wypada, bo się powinno, bo inni tak robią.
Zaczęło się od niewinnego zaproszenia z okazji pojawienia się w naszym mieście koleżanki z dawnych lat i prowadzonego spędu z tej okazji. Namolnego i wielostronnego. Czuję się fatalnie, a poza tym sądzę, że jeśli ktoś nie miał ochoty na kontakt ze mną przez 20 (?) lat, to znaczy, że nie jesteśmy sobie szczególnie bliscy 😉 Oberwało mi się.
Potem, sama nie wiem czemu, przypomniałam sobie pewną bolesną sytuację rodzinną, której kiedyś nie przetrawiłam, a następnego dnia syn przysłał mi zdjęcie związane z tą sytuacją, też nie wiedzieć czemu. Czysty przypadek. Opowiedziałam mu o swoich uczuciach. Nie pamięta tego w taki sposób, jak ja, ale zaproponował dłuższą rozmowę, bo ma do mnie wiele pytań. I dobrze. Odpowiem szczerze na wszystkie. Dość się już namilczałam, a milczenie w rodzinie, to największe draństwo. Jedna z blogerek wie, o czym piszę. Te tajemnice, przemilczenia, ukrywanie niewygodnych faktów truje, psuje i wykrzywia, bywa, że czasem całe życie członków rodziny. Pada jakiś mit, to może ranić, ale może też zbudować coś zdrowego – może nie tak pięknego, jak mit, ale za to prawdziwego, a to niemała wartość.
Czemu teraz zebrało mi się na takie rozliczenia? Bo jak nie teraz, to kiedy?
Wiem ile będzie kosztowało zrobienie jesiennych porządków i bardzo Ci współczuję, ale chyba nadszedł taki czas, a potem niech spłynie na Ciebie błogi spokój!
Ja do dziś nie przeprowadziłam rozmowy z siostrą i bardzo mi to ciąży.
PolubieniePolubienie
Takie rozmowy nie są łatwe. Może nawet niekonieczne? Zależy od sytuacji.
PolubieniePolubienie
Ja z siostrą nie podejmę rozmowy nigdy!
PolubieniePolubienie
Rozumiem.
PolubieniePolubienie
Nie ma sensu już toczyć walki. Nie chce mi się!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Trochę zazdroszczę…ja chyba poczekam do zimy.
PolubieniePolubienie
Zazdrościć nie ma czego, uwierz 🙂 😦 Ale czasem trzeba, żeby się nie udusić.
PolubieniePolubienie
Rozumiem, sam uciekłem przed uduszeniem na inna półkule.
PolubieniePolubienie
To bardzo smutne 😦
PolubieniePolubienie
Dogadam tylko, że uciekałem przed systemem bardziej niż przed znajomymi i rodziną.
PolubieniePolubienie
To zrozumiałe, bo tak sobie myślę, że jednak rodzinę i znajomych łatwiej z(a)mienić, niż system 🙂
PolubieniePolubienie
Ostatnio powtarzam głośno i publicznie, także w pracy, że kiedyś traktowałam wszystkich życzliwie, teraz będę z wzajemnością, niektórzy dziwnie zamikli…
Na takie rzeczy zawsze jest pora, im szybciej, tym zdrowiej dla nas.
PolubieniePolubienie
Lajk! 😉
PolubieniePolubienie
Dokładnie tak. Niczego innego nie oczekuję, tylko wzajemności. Do relacji trzeba zaangażowania dwóch stron.
PolubieniePolubienie
Przedwczoraj zadzwoniła do mnie rodzona siostra. Po pięciu latach milczenia, które nastało z powodu kłótni, gdy mnie szpetnie oszukała. Zaprasza mnie na wielką imprezę z okazji okrąglej rocznicy urodzin. Odmówiłem i nie dlatego, że wciąż we mnie tkwi złość, bo nigdy urazy zbyt długo nie chowam. Pielęgnuję za to pewne zasady 😉
PolubieniePolubienie
Nie wiem, jakie masz zasady, więc trudno mi się odnieść.
PolubieniePolubienie
Ja już wszystko wyjaśniłam lata temu i żyję jak wolny człowiek.
PolubieniePolubienie
Nie zawsze się da tak od razu i wszystko. Niektóre sprawy ciągną się jak smród po gaciach, żyjąc własnym życiem, na co nie mam żadnego wpływu.
PolubieniePolubienie
ja bym poszedł na ten koleżankowy spęd, tak kontrolnie, z czystej ciekawości, bo może ona ma poczucie jakiejś niedokończonej sprawy i chce coś z tym zrobić?… więc dałbym jej szansę, nic na tym nie mogę stracić, a jakby nie było żadnego ruchu z jej strony przez pierwsze dwa, czy trzy kwadranse, to zawsze mogę wyjść nic nikomu nie wyjaśniając, tego akurat nie muszę…
p.jzns 🙂
PolubieniePolubienie
Piotr, ja naprawdę jestem w kiepskiej formie, co nie do końca, a właściwie wcale, nie jest przez koleżanki przyjmowane do wiadomości. Nie dosyć, że muszę się przestawić na tryb domowy i staram się to, z oporami, przyjmować do wiadomości dzielnie, to niezrozumienie boli mnie tym bardziej. Srają w gacie ze szczęścia, bo ta koleżanka zrobiła profesurę, co akurat dla mnie żadną atrakcją nie jest. Zupełnie nie rozumiem tych nacisków. Lubisz być naciskany i karany za odmowę?
PolubieniePolubienie
tyle wiem o tej sytuacji, co opowiesz, na tym tylko się opieram, nie znam detali, które mogą rzutować na inne jej widzenie…
zdrowie jest najważniejsze i faktycznie nie ma sensu go dodatkowo szarpać, aby tylko dokończyć porachunki z kimś nie najważniejszym… o tym, że to ma być feta z okazji jej profesury i o naciskach, że masz tam być napisałaś dopiero teraz…
w obliczu tych nowych danych drobna korekta planu:
– gdy się źle czuję – nie idę, a na ewentualne pytania znajomych mówię prawdę: jestem chory i na tym zamykam sprawę…
– gdy się lepiej czuję – idę… koleżance nie składam żadnych gratulacji, tylko na dzień dobry pytam wprost: „rozumiem, że chcesz mi coś powiedzieć?”…
jeśli koleżanka zrobi wielkie oczy – wychodzę…
jeśli koleżanka zatrybi, o co chodzi czekam na chwilę rozmowy… niech sobie przywita innych gości i zbierze oklaski…
jeśli potem załatwi z Tobą sprawę to okay, można jej wtedy pogratulować…
jeśli nie – wychodzę… dostała szansę, ale nie skorzystała… na ewentualne pytania innych znajomych nie odpowiadam… to nie ich sprawa, tylko moja i tej koleżanki…
PolubieniePolubienie
Ta sytuacja tak mnie wkurzyła, bo nic w niej nie jest jasne. Kto organizuje spotkanie? Czy pani profesor w ogóle o niej wie? I czy sobie życzy 🙂 Czeski film, a ja nie znoszę takiego siwego dymu.
Ale jakby nie było i tak bym nie poszła, bo nie czuję się na siłach. Owszem, mówię to prostym, czytelnym tekstem, ale nie dociera. Skończyło się tak, że kolejnej naciskającej osobie już nic nie tłumaczyłam, tylko podziękowałam za przekazanie terminu.
PolubieniePolubienie
czyli znowu zmiana planu: ja zrozumiałem, że to ona Cię zaprosiła i pod to rozumienie konstruowałem narrację… ale skoro nie ona, to moje wcześniejsze komentarze straciły sens… sprawa się uprościła i faktycznie nie ma żadnego powodu, abyś się tam pojawiała…
PolubieniePolubienie
Przepraszam, wprowadziłam Cię w błąd. Faktycznie notka niezbyt klarownie oddaje intencje autorki 🙂 Sprawa z koleżanką była jedną z kilku, które mnie zdołowały i ważna o tyle, że początkowa. Żadnej jednak nie opisuję dokładnie, bo nie o nie mi chodziło, a o trend i wnioski.
PolubieniePolubienie
W życiu każdego przychodzi taki czas, wspomnienia, trudne sytuację same wracają, zalewają nas i nie dają o sobie zapomnieć. Trzeba się z tym zmierzyć, stanąć oko w oko i zebrać się na szczerość szczególnie przed sobą samym. Powodzenia 😉
PolubieniePolubienie
Dziękuję 🙂
PolubieniePolubienie
Może to i lepiej, bo ile można w sobie dusić? Takie rozmowy oczyszczają atmosferę, choć są cholernie trudne… Dobrze że sie na to zdobyłaś.
PolubieniePolubienie
Tego, czy dobrze, to nie wiadomo. Mam wpływ tylko na to, co powiem, a nie na to, co ktoś usłyszy. Zobaczymy.
PolubieniePolubienie
Lepiej z siebie zrzucić ciężar jaki się dźwiga.
PolubieniePolubienie
To duża wartość.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Do mnie ostatnio odezwał się kumpel z dzieciństwa. Olałem. Czemu? Bo nie odzywał się parę ładnych lat, choć miał mnie w znajomych na Facebooku. Nie wiem czemu akurat teraz mu się przypomniałem, ale nie mam zamiaru poprawiać komuś samopoczucia ani obcować z osobami które maja mnie gdzieś.
PolubieniePolubienie
Zazwyczaj ludzie sobie o nas przypominają, gdy jesteśmy im do czegoś potrzebni.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dokładnie tak. Nie wierzę ze po tylu latach raptem za mną zatęsknił.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zgadzam się. Nie odkładaj na jutro, tego, co możesz zrobić dzisiaj.
PolubieniePolubienie
A ja słyszałam (od moich pracowników), że kto szybko robi, dwa razy robi :)))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To milczenie, to draństwo, głupota, zło… Nic dobrego nie wnosi. na lata i do końca.
PolubieniePolubienie
…a przecież milczy się zazwyczaj w dobrej sprawie, czyż nie?
PolubieniePolubienie
Dobry człowiek, tak.
PolubieniePolubienie
Nawet wtedy milczenie jest błędem. Jaka szkoda, że wiem to dopiero teraz 😦
PolubieniePolubienie
Ale wiesz Bajko. A inni do śmiercie nie
PolubieniePolubienie
„Niewiedzy sobie człowiek życzy, bowiem w mądrości jest dużo goryczy”.
Masz do wyboru: umrzeć mądrzejszą, świadomą i rozgoryczoną albo głupią i szczęśliwą 🙂
PolubieniePolubienie
Ha ha ha to może głupią wolę. Bajko tym mnie lubisz rozśmieszać. Dziękuję
PolubieniePolubienie
Śmiech to zdrowie. Każdy smutas Ci to powie 😉
PolubieniePolubienie
Ha ha ha… och Bajko
PolubieniePolubienie
Spokojnej nocy Basiu.
PolubieniePolubienie
Dobranoc Bajeczko
PolubieniePolubienie