Zawsze miałam ogromny szacunek do ludzi pracy. I zaznaczam, że dla mnie to nie jest tożsamym z zarabianiem pieniędzy. Jasne, że pracujemy po to, żeby zarobić, ale zarabianie pieniędzy nie zawsze oznacza pracę. Nie znoszę wałkoni i kombinatorów. Kiedy czytam na fb w miejscu na zajęcie „szlachta nie pracuje”, to kojarzy mi się to z czymś przeciwnym do szlachty, nie mówiąc już o szlachetności.

Cały ten wstęp był po to, żeby odetchnąć przy Was z ulgą: mam pralkę i to zainstalowaną i to bez żadnych problemów. Przeciwnie – wizyta kurierów – techników była prawdziwą przyjemnością. Byli nieprzyzwoicie młodzi, silni, przystojni i grzeczni 🙂 I do tego zostałam skomplementowana za pracę własną, włożoną w przygotowanie im miejsca pracy. Żadnych narzekań, czy problemów. Może wyjdą w praniu 😉 bo na razie to syn powiększył mi instrukcję, napisaną OCZYWIŚCIE drobnym druczkiem. Co ja bym bez niego zrobiła?

Wszystko to kosztowało mnie połowę tego, czym pogardził zaprzyjaźniona złota rączka i to z podatkiem.

Nawet momenty były 🙂 Skomplementowałam jednego z nich za fajne dziary, oryginalne i profesjonalne, na co młody, silny i przystojny: „ale bolało”… 😀 Opowiedziałam mu więc, skąd się wzięło powiedzenie, że jak się chce być pięknym, to trzeba cierpieć, czyli o mojej mamie katującej się spaniem na wałkach 🙂 Jakoś nie zobaczyłam zrozumienia w jego oczach. W sumie to zrozumiałe – nigdy nie spał na wałkach 😉 Może nawet nie wiedział, co to jest 🙂

Nie wiem, jak się ci chłopcy zachowują po pracy, ale to właśnie praca ich nauczyła, jak się należy zachowywać. Może i nie jest to ich wymarzona, ale tym się różni praca od zabawy, że trzeba się wysilić i zdyscyplinować, a te umiejętności się w życiu zawsze opłacają.