To nazwa akcji społecznej opisanej przez Marka. Odzew (komentarze) był przeważnie entuzjastyczny i nic w tym dziwnego, bo przesłanie wzajemnej pomocy i okazywanie serdeczności, to przecież chwalebne zjawiska. No, na pewno nikomu nie szkodzą. Jednak moje spojrzenie jest inne, co nie znaczy, że słuszne 🙂 Zaraz napiszę, dlaczego.
Pomijając już talerz, który nie chciał się zmienić w bumerang 🙂 mam jeszcze inne doświadczenie, z tego samego terenu, czyli mojej kamienicy. Kiedyś zastałam swoją sąsiadkę wyraźnie niedomagającą i zaproponowałam jej pomoc, np. w zakupach. Zostawiłam jej nr mojego telefonu, z zapewnieniem, że w każdej chwili może dzwonić. Pani się żachnęła, wyraźnie obrażona i odtąd jestem jej pierwszym z licznych wrogów. W sumie miała rację. Nie miałam prawa stawiać jej w pozycji potrzebującej. Wedle wszelkich reguł społecznej gry, powinnam poczekać na prośbę o pomoc, a nie wpychać się z nią na rympał.
I tak jest z tą akcją, opisaną przez Marka. Raz, że razi mnie zawsze wszelki patos; dwa, że wymusza poczęstunek dla innych. Co to za pomoc, serdeczność, skoro jest sytuacyjnie wymuszona? A jest. Nie zostawisz sobie talerza i nie oddasz pustego 😉 Ja takich serdeczności mam po kokardkę.
Kilka przykładów: moje koleżanki, oczywiście w ramach serdeczności, zapychają mi (ledwo zipiącą) pamięć komórki memami na dzień dobry i dobranoc. Sugerowałam, tłumaczyłam, delikatnie, bo na zwrócenie uwagi wprost, są dziwnie drażliwe. Pewnie znacie te memy? Kotki, księżniczki, serduszka i takie tam pierdoły. Uważam, że kilka słów od siebie znacznie bardziej umacnia relację i tak robię, ale…Pewnie uznały, że nie mam dostępu do tych wspaniałości – słodkości, więc ślą mi je w podwójnej ilości 😦 Żesz motyla noga…Wieczorami usuwam ten chłam, żeby mi komórka nie siadła. Jaki to ma związek z „podaj dalej”? To też jest pewnego rodzaju łańcuszek. I nietrafiona serdeczność.
I jeszcze…Jagoda, moja koleżanka, za każdym razem przychodzi do mnie z gościńcem. Niby fajne, tylko, że ja nie lubię słodyczy. Ona dostaje je w paczce z zagranicy. Proszę, tłumaczę, a na końcu i tak muszę podziękować i się zrewanżować. Ostatnio dostałam płatki czekoladowe, poczęstowałam wnuczkę, a ta mi mówi: „babciu, ale to jest przeterminowane”. Szlag mnie trafił.
Takie przykłady wątpliwej serdeczności mogłabym mnożyć, ale po co? Pewnie sami to znacie. Bo prawdziwa serdeczność, to poświęcenie konkretnej osobie chwili uwagi, żeby zastanowić się, co dla niej będzie dobre, co sprawi jej radość. Wejście na moment w jej buty, czyli odrobina empatii. No i uważne słuchanie, zainteresowanie się prawdziwymi potrzebami tej osoby.
Przykład z dziś. Świeżuteńki 😉 Pisałam o naganianiu mnie na spotkanie z dawną koleżanką. Akcja trwa nadal. Telefon z terminem i miejscem spotkania, na które nie chcę pójść i otwarcie o tym mówiłam. Ale o tym, że jest dziś spotkanie z Twardochem, którego uwielbiam, serdeczna koleżanka się nie zająknęła. Dopiero po dała mi znać.
Wracając do talerza z „Podaj dalej”. Gdybym taki dostała, to wcale, ale to wcale by mnie nie uszczęśliwił. Wprost przeciwnie. Wpadłabym w dół. Bo co miałabym zrobić z zawartością, jeśli nie lubię słodyczy, a nie sądzę, żeby były na nim np. śledzie? 🙂 Czym miałabym go zapełnić, jeśli nie umiem piec ciast, bo ich nie jem? I jak, po takich doświadczeniach, jakie mam, miałabym mieć odwagę obdarować nim kogoś? Jak dla mnie masakra.
Na koniec, żeby nie było, że jestem jakimś dziwakiem aspołecznym. Jako jedyna w tej p….nej kamienicy dają wodę na mycie klatki dozorczyni, podpisuję jej, co trzeba, choć wiem, że traktują mnie, jak frajerkę. Bo mi zwyczajnie żal tej kobiety. Ona też traktuje mnie jak frajerkę 🙂 Więc czemu to robię? Bo nie nauczysz starego psa nowych sztuczek. Kilkuletni syn powiedział mi kiedyś: mamo, tobie to jest wszystkich żal. Po latach, wnuczka: babciu, bo ty wszystkich kochasz. No, żesz pippippip!!! A tak starałam się zmienić 😉
Dla mnie prawdziwa pomoc i życzliwość lubi ciszę, dyskrecję i nienachalność. Nawet, jeśli się jej nie zauważy jest wartością. W każdym razie ja bardzo ją sobie cenię.
Nie możemy być jednowymiarowi i do wszystkiego podchodzić tak samo, wtedy ten talerz byłby zbędny. Wydaje mi się, że jego idea różni się nieco od przypadków, które opisujesz. Może się jednak mylę. Z całym szacunkiem dla Twoich poglądów i odczuć, mnie się to spodobało.
PolubieniePolubienie
Marku, a co Ci się w tym spodobało? No, forma jest ponętna, ale jaką treścią faktycznie się ją wypełnia? Co praktycznie przynosi dobrego?
PolubieniePolubienie
Myśle, że przede wszystkim spontaniczność. Ten talerz dostała nasza synowa. Ona pewnie by nie przekazała go dalej. Ta notka do niego dołączona była wyjątkowo ciepła….czego nie spróbować, zwłaszcza gdy nasi znajomi akurat przechodzili kwarantannę…czy oni podadzą dalej? Nie mam pojęcia….to jednak powinno wynikać z potrzeby. Przymusu ja tez nie lubię, o czym chyba wielokrotnie tutaj wspominałem.
PolubieniePolubienie
Rozumiem. Czyli ważne jest, kto daje, komu daje i kiedy daje.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
L
PolubieniePolubienie
?
PolubieniePolubienie
Nie wiem jak to się stało z tym L
PolubieniePolubienie
Sam nie wiem, bo to był naprawdę spontaniczny odruch.
PolubieniePolubienie
OK 🙂
Spokojnej nocy albo dobrego dnia. Zależy, która u Ciebie 🙂
PolubieniePolubienie
Polska jest sześć godzin do przodu…u mnie dochodzi piąta…spokojnej nocy
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Przynajmniej w jednym jesteśmy do przodu 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
I masz rację i nie do końca.
Nie zmieniamy się, to fakt, ale czy to źle? Świata, ludzi nie zreformujemy, ja tez usuwam miliony obrazków, niektóre nawet fajne, inne mniej.
Pojedyncze przykłady nie stanowią reguły, nie każdy wie, co lubimy, czego nie.
Ostatnio koleżanka przyniosła do pracy tort po ślubie syna. Nie zjadłam ani kawałka, bo nie lubię, zwłaszcza bezowego, ale podziękowałam, rozdałam, znaleźli się chętni.
Twoja sąsiadka to przypadek szczególny, nie spotkałam takiego egzemplarza, co by się obraził na ofertę pomocy!
Wyleczyłam się jedynie z proponowania ubrań, bo to niezręczne, wole wrzucic do kontenera PCK.
Skoro kochasz wszystkich, niech tak zostanie, to nie Ty masz problem 😉
PolubieniePolubienie
Mam problem, ale właśnie z sympatii dla nich zagryzam zęby i milczę, bo wiem, że bardzo bym je uraziła.
Moja kamienica powstała po wojnie z przeznaczeniem dla mundurowych i ubeków. Mieszkania zostały potem wykupione, przeszły (lub jeszcze nie) na rodziny, ja jestem spoza klanu, więc lekko nie mam 🙂
PolubieniePolubienie
„Parturient montes, nascetur ridiculus mus”
/ostatnio mam odjazd na Horacego, akurat na ten cytat/…
innymi słowy w tym przypadku: intencje może i zacne, ale cała akcja jakby, delikatnie mówiąc, mocno niedopracowana…
szczerze mówiąc, to nie wiem, co bym zrobił, gdyby do mnie przyszedł ktoś z ulicy częstując ciastem na opisanych warunkach…
przypomina mi się, jak kiedyś z pewną Panią wykupiliśmy wszystkie konwalie od ulicznej sprzedawczyni i rozdaliśmy przechodniom na ulicy, jak leci… od pozytywnych wibracji aż okoliczne domy drżały, a dwie kostki brukowe wyskoczyły ze swych miejscówek i objęte czułym uściskiem poszły gdzieś do okolicznej bramy… ale my nie stawialiśmy żadnych warunków…
p.jzns 🙂
PolubieniePolubienie
🙂
Możesz do mnie lecieć Horacym, byle z tłumaczeniem 😉
Piotrze, chyba Was za jakiś mini Marsz Równości wzięli 🙂
PolubieniePolubienie
tlumaczenie?… a od czego jest net?…
czy ja wszystko muszem robić sam? 😛
…
trochę się zgadza, kobitka była „bi” /ale to tylko ja wiedziałem/ , ale nikt nas nie chciał bejsbolić, więc co to za marsz równości, skoro nie było żadnego naziola, brunatnego lewaka w okolicy, który by się tego ewentu wystraszył?…
PolubieniePolubienie
p.s. to były w sumie inne czasy… teraz by TVPInfo zawyło i zakwiczało o golasach biegających z kwiatkami w tyłkach 😆
PolubieniePolubienie
Kto więc wam chciał kosteczki kosteczką poobijać?
PolubieniePolubienie
no właśnie nikt, wtedy parady nie były potrzebne…
ale nasza spontaniczna akcja nie miała nic wspólnego z tym tematem… mieliśmy po prostu dobry humor i chęć podzielenia się nim ze światem…
jeśli już, to od biedy mógł to być taki mini lokalny „marsz konopi”, bo jak skończyły się nam konwalie, to na koniec parę osób poczęstowaliśmy ziołem, trochę nam zostało, ale tak bardziej ukradkiem, gdyż był to już początek mroczniejszej epoki 🙂
PolubieniePolubienie
Czyli wasza życzliwość została dobrze przyjęta? Dopytuję, bo zrozumiałam inaczej. To chyba przez to wspomnienie kostki brukowej 🙂 Zawsze mi się źle kojarzy.
Piszesz konwalie z załącznikiem? Czyli na bogato :)))
PolubieniePolubienie
Ciekawy problem . Będę śledził dyskusję . Pozdrawiam uczestników
PolubieniePolubienie
Proszę bardzo o zabranie głosu. Wstrzymujące liczą się na tak 🙂
PolubieniePolubienie
na dobre ciacho zawsze jest „tak”…
– Wpadnij do mnie na murzynka.
– Sama upiekłaś?
– Nie, sama poderwałam w barze.
😆
PolubieniePolubienie
W sumie jedno drugiego nie wyklucza 😉
PolubieniePolubienie
Każdy przejaw dobroci jest na wagę złota. My gotujemy i wozimy jedzenie szwagrowi mojej ś.p. babki, bo odkąd zmarła mu żona chłopina cienko przędzie. Musimy mieć serca otwarte na drugiego człowieka, by inni nie zamykali ich na nas.
PolubieniePolubienie
Oczywiście, Staszku, masz rację. Ale pomoc, o której piszesz, jest celowana: wiesz, czego potrzeba tej osobie i zaspokajając te potrzeby, faktycznie pomagasz. Czy np. wysyłanie do szwagra (tego z komentarza 🙂 ) rano i wieczorem memów pomogłoby mu? To nie dyskusja o tym, czy pomagać. Tu nie ma sporu. Ale jak pomagać.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Najważniejsze by w ogóle pomagać 🙂 Światu potrzeba dobra.
PolubieniePolubienie
Czy mogę Ci jakoś pomóc?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dzięki, ale obawiam się że jedyną osobą jaka może mi pomóc jestem ja sam.
PolubieniePolubienie
Obawiam się, że jesteśmy wszyscy tak bardzo różni, że niektórzy nie będą w stanie poprosić o pomoc, dlatego trzeba im ją na chama zaproponować, a inni się o taką propozycję obrażą, tak jak ta sąsiadka z opowieści. Wszystko rozbija się o dobrze ujęte w poście ,,indywidualne podejście” do człowieka.
Mnie też denerwują te głupie ,,złote myśli” i serduszka, kwiatuszki i inne duperele wysyłane na telefon. W niektóre dni dostaję takiego samego kwiatka z napisem ,,smacznej kawusi z rana” zarówno od mamy jak i od teściowej. Nawet nie pijam kawy. Staram się to traktować jako ich drugą, nieszkodliwą młodość. To samo ze słodyczami- nie jem, bo nie mogę i dostaję szału, jak ktoś i tak mi je kupuje- muszę wtedy kombinować i uprawiać recykling słodyczy, oddając to następnej osobie, albo faszerując tym chłopaka.
PolubieniePolubienie
Witaj miło;
Ja nie mam nic przeciwko samej akcji, jest sympatyczna i nie ma w niej wyrachowania, ale dzięki Markowi, który ją opisał, mam okazję powiedzieć właśnie o tym, że trzeba rozróżnić prawdziwą pomoc od pomagactwa, czyli działania, gdzie głównym beneficjentem jest osoba pomagająca.
W tym recyklingu Twój chłopak jest ostatnim ogniwem, ale, proszę, zwracaj uwagę na datę przydatności do spożycia łakoci, jeśli mu dobrze życzysz 🙂
PolubieniePolubienie
Nie poznałam tekstu Marka, więc moje uwagi będą natury ogólnej. Nie każdy umie prosić o pomoc i wtedy rzadko jest zauważone , że jej potrzebuje. Inni(tak jak Twoja sąsiadka) nawet jesli potrzebują, to się do tego nie przyznają. Powinniśmy umieć zwrócić się o pomoc, bo tylko my wiemy, kto z naszego otoczenia najlepiej to zrobi w danej sytuacji. Oczywiście możemy spotkać się z odmowa, ale to raczej rzadko się zdarza. Pozdrawiam serdecznie.
PolubieniePolubienie
Życzmy sobie wzajemnie, żeby taka pomoc była nam dana, gdy będziemy w potrzebie i żeby nie zabrakło nam odwagi w poproszeniu o nią.
PolubieniePolubienie
Wiesz Bajko – lubię Twoje pisanie, jest takie ludzkie, szczere. I mnie ogromnie wkurza, jak zapychają telefon obrazkami z kawą i napisem miłego.., zamiast samej jedno zdanie napisać, albo jakiegoś umięśnionego chłopa na walentynki, głupie żarty, często sprośne, że to niby takie śmieszne, ale najmocniej nie lubię sms różańcowych. Wzniosłe frazesy i wyślij 10 osobom, a będziesz miała szczęście. Nigdy nie przesyłam dalej bo mi wstyd zapychać telefony takimi głupotami. Ale nie umiem nawet delikatnie zwrócić uwagi, że czegoś nie chcę, aby innemu nie było przykro.
PolubieniePolubienie
A wydawałoby się, że to taka duperela, prawda? Złapałam okazję, kiedy jedna z ofiarodawczyń „serdecznych życzeń” przesłała otrzymane ostrzeżenie, że takie łańcuszki są po prostu niebezpieczne. I faktycznie, syn potwierdził, że to może hakerom pokazać całą sieć powiązań, a ja się zastanowiłam, po co ktoś tworzy te cudeńka? Nikt nic nie robi za darmo, umówmy się 😉 Podzieliłam się tą wątpliwością, także z ostrzegającą, zaproponowałam, że nie będziemy słały sobie obrazków, pozostając przy kilku słowach życzeń dobrego czegoś tam 😉 Efekt? Fochły się, nadęły…Odpuściłam. Ja, zamiast wieczorem odpoczywać, usuwam badziewie z telefonu 😦 I wcale nie ma wtedy we mnie wtedy żadnej serdecznej myśli :))))
PolubieniePolubienie
Też tak czułam że to nie za darmo to namawianie na rozsyłkę po innych. I ja czyszczę z tego co nic dobrego nie wnosi. Bo zdjęcie z mamą staruszką ma wielki sens a goły chłop czy baba już zupelnie nie, do tego płytkie teksty, żarciki w dymkach. Eh
PolubieniePolubienie
Choć tak po prawdzie, Basiu, obyśmy tylko takie zmartwienia miały 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
O tak, zdecydowanie mało istotne, Bajko
PolubieniePolubione przez 1 osoba