Dziś nietypowo, zamiast słów obrazy i także nietypowe, ale jakże mi bliskie. Oglądając filmik widzę nas przy kawiarnianych stolikach, odliczających drobne na kawę i WZtkę 🙂 ale za to w jakiej scenerii 🙂 Aż chciałoby się zawołać: chwilo wróć!
Okres studiów był dla mnie chyba najszczęśliwszym czasem w życiu. Tak, jak nie znosiłam liceum, bo w sumie nie lubię się uczyć, tak kocham studiować. To naprawdę nie jest to samo. Jeszcze dziś, w sumie nie wiem po co 🙂 zgłębiam jakiś frapujący mnie temat i sprawia mi to prawdziwą przyjemność.
Studia wtedy wyglądały zupełnie inaczej, niż dziś. Nie chodziło (tylko) o zdobycie „papierka”, ale liczyło się zdobycie uprawnień do wymarzonego zawodu i to w towarzystwie takich samych zapaleńców. Poza nauką, a ta wcale nie była prosta, bo notatki robiło się ręcznie na wykładach, ćwiczeniach, czy w czytelniach, kwitło życie studenckie. Także to nocne, bo Katowice nocą żyły, błyszczały i były bezpieczne.
To był okres Gierka, kiedy nagle świat stał się kolorowy i dostatni (sądząc po zawartościach sklepów). Oczywiście, że nie było mnie stać na zaopatrywanie się w nich na co dzień, ale za nagrody rektorskie mogłam zaszaleć jak Europejka 🙂 wydając ją całą na np. hiszpańską skórzaną torebkę, której do dziś mi żal. I super kiecki w Juniorze, choć w Modzie Polskiej już nie bardzo 😀
Tak, wiem, to wszystko na kredyt było, ale i tak cieszę się, że mi się to zdarzyło. To był świat jak z baśni, porównując z tym, co było przedtem i potem. I tego nikt mi nie odbierze.
Mam podobny stosunek do tamtych czasów. Podobnie jak Ty, niech sobie mówi kto co chce, to był wyjątkowy okres i było w nim o wiele więcej radości niż dzisiaj. Mam zapewne z tym coś wspólnego wiek, ale nie jestem pewien czy dzisiejsi studenci będą swoje nauki wspominać równie ciepło.
PolubieniePolubienie
Tak, było o wiele więcej radości, chciało się żyć.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
nie mam jednoznacznego zdania o tamtych czasach, były one, jakby tu powiedzieć, „dwubiegunowe”, słodki haj przeplatał się z niezłym stresem i porypaniem, od bandy do bandy, ale ważne, że było ciekawie…
p.jzns 🙂
PolubieniePolubienie
Te wspomnienia zależą pewnie od tego, w jakim momencie w życiu się było.
PolubieniePolubienie
Wyglądają na miłe wspomnienia. Mnie w tamtych czasach jeszcze nie było na świecie, więc ciekawie się słucha o przeszłości.
Ja studia wspominam najgorzej z całego życia- przeprowadzka, rozwalony plan zajęć, i roszczeniowa postawa wykładowców,, macie tu dziesięć książek, z których korzystałem, robiąc wykłady. Tylko uważajcie, bo trzy z tych książek podają źle definicje, z którymi się nie zgadzam- ale nie powiem wam które, ale jak ktoś je napisze na kartkówce, to wywalam z zajęć „. I faktycznie wywalali z zajęć za nauczenie się ze złej książki 🤣
PolubieniePolubienie
Wykładowcy byli, jacy byli 😉 Różni. Natomiast moim promotorem był wspaniały A. Eliasz, późniejszy rektor SWPS w W-wie. Wielka klasa.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Powiem Ci, że ja moje studenckie czasy również doskonale wspominam, mimo że zupełnie inne niż Twoje. Więc może to jednak chodzi o okres życia bardziej niż o czasy wokół. Obecnie żałuję tylko, że nie spróbowałam mieszkać w akademiku, bo to by było jeszcze coś innego.
Dobrze wspominam i same studia (chociaż idealne nie były), i towarzystwo było dużo fajniejsze niż wcześniej w szkole (choć dziś mnie trochę razi to poczucie wyższości, szczególnie nad humanistami, powszechne na polibudzie, a przynajmniej na moim wydziale ;)).
Na imprezy jeździłam zwykle do Katowic, do Gliwic to najczęściej do kogoś – i w moim odbiorze Katowice również były bezpieczne, zresztą ja się do dziś czuję bezpiecznie. Z atrakcji to byliśmy już w UE i świat stawał się coraz bardziej dostępny – kolejną rzeczą, której żałuję, jest to, że nie wybrałam się nigdy z grupą znajomych na żaden city break: były takie mocno budżetowe, z pakowaniem konserw w bagaż podręczny i spaniem w wieloosobowych pokojach w hostelach, ale niewielkim kosztem sporo pozwiedzali i coś ciekawego przeżyli.
PolubieniePolubienie
Nie wiem, czy w Gliwicach załapałaś się jeszcze na Spiralę i Gwarka? W akademiku mieszkałam w czasie praktyk studenckich. Nie żałuj 🙂
PolubieniePolubienie
Spirala mi coś mówi, Gwarek… nie wiem. W ogóle z Gliwic mało co z takich miejsc umiem sobie przypomnieć, a jeśli nawet, to nie kojarzę nazwy. Właśnie przez ten brak mieszkania. Jak gdzieś szłam, to tam, gdzie mnie zaprowadzono. 🙂 Ale też sporo znajomych i ze studiów, i spoza mieszkało bliżej Katowic, więc siłą rzeczy raczej tam się wychodziło.
W akademikach zdarzało mi się co najwyżej spać u kogoś. Tak to za bardzo stresowała mnie wizja mieszkania z obcym człowiekiem… Choć może faktycznie nie mam czego żałować, bo tylko bym się tam za bardzo męczyła. 😉 Była jeszcze opcja wynajęcia pokoju w mieszkaniu, ale to już drożej i problem współlokatorów pozostaje. Gdyby koleżanka też studiowała w Gliwicach, mogłybyśmy poszukać czegoś razem.
PolubieniePolubienie
Nie mieszkałam w Katowicach. Żeby zdążyć na 8-mą musiałam wstać o 5-tej. Dojeżdżałam (tramwaj, pociąg) i dochodziłam. Ale wtedy żyło się bez komórek, samochodów, kserokopiarek, a często także bez pieniędzy 🙂 Papierosy kupowało się na sztuki, a i tak nie starczało kieszonkowego na obiad. Zajęcia były na różnych uczelniach, w różnych miejscach. Nie było większości podręczników, poza biblioteką i czytelnią, która też była daleko. Żadna z nas nie cierpiała na nadwagę, choć nie stosowałyśmy żadnych diet 🙂
PolubieniePolubienie
Ja przez jakiś czas dojeżdżałam autobusem i pociągiem do Gliwic, a tam z dworca jeszcze był kawał drogi. Ale co ciekawe mniej ważyłam, jak zaczęłam jeździć z kolegą samochodem – tak to po drodze się zgłodniało, kupiło batonika, drożdżówkę… Bo jednak z pieniędzmi tak źle nie było.
Jeden nieco starszy kolega zawsze komentował, że teraz tylu studentów ma samochody i tylko korki tworzą. 🙂
PolubieniePolubienie
Z tego, co piszesz sądzę, że dzieli nas całe pokolenie. Ciekawie poczytać, czarno na białym 🙂 ile w tym czasie się pozmieniało.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja lubiłam czasy liceum, bo były dla mnie ważne, a na studiach nie było u mnie tak kolorowo jak opisujesz, niestety. Życie towarzyskie mnie ominęło, bo nie mieszkałam w akademiku, a stać mnie było tylko na leniwe w barze mlecznym.
Fakt, że kiedyś wybierało się studia wedle zainteresowań i uczelni, teraz młodzi chyba są bardziej praktyczni i jednak myślą o stronie finansowej.
Trzeba przyznać, że tamte czasy uczyły jednak zaradności, oszczędności , ale i kombinowania na prawo i lewo…
PolubieniePolubienie
Hmmm…Ja też nie mieszkałam w akademiku, ale w klubach studenckich czułam się, jak ryba w wodzie. W sumie to nie do końca wiem, skąd mi się brała ta pewność siebie? Co ja sobie myślałam? Jeśli tak będzie zachowywać się moja wnuczka, to chyba zejdę na zawał 🙂
PolubieniePolubienie
To był nasz „kraj lat dziecinnych” i on zawsze pozostanie „piękny i czysty jak pierwsze kochanie”…. I nic tego nie zmieni, a szczególnie polityka…
PolubieniePolubienie
A może było w tym coś więcej? Inna mentalność, pęd do spędzania razem czasu, nadzieja? Nie umiem odpowiedzieć na te pytania, ale nadal czuję klimat tamtych lat siedemdziesiątych. Piosenki, które wszyscy znali i śpiewali. W ogóle śpiewali 🙂 Było też dużo snobizmu, ale takiego rozwijającego, np. noszenie podręczników luzem, żeby każdy widział, co studiujesz :)))
PolubieniePolubienie
To wyżej to Stokrotka pisała…
PolubieniePolubienie
Ależ wiem 🙂
PolubieniePolubienie
Ech, cudowne, studenckie czasy! Mam do minionej epoki stodunek wybitnie sentymentalny i żadna ludzka ani nieludzka siła nie wmówi mi, że odkąd minęła, jest lepiej. Nie jest i nie będzie!
PolubieniePolubienie
Byłyśmy niezwyciężone, pamiętasz? 🙂
PolubieniePolubienie
Co się dzieje, że moje komentarze idą w kosmos? Już dwa diabli gdzieś ponieśli, zobaczymy teraz, co będzie.
PolubieniePolubienie
O, proszę. Teraz się udało, za to już nie pamiętam, co rano pisałam 😦
PolubieniePolubienie
Nie przejmuj się. To taki przywilej wieku 😉
Be, nie mam żadnego wpływu na komentarze. Zajrzę potem do spamu, może tam znajdę odpowiedź 🙂
PolubieniePolubienie
Rany boskie, jaki przywilej wieku?! Ja jestem młoda!!!
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
I to właśnie miałam na myśli: młodym się wiele wybacza 😛
PolubieniePolubienie
Załapałem się (w sensie świadomie tak już) na mniej więcej koniec lat 90 i początek dwutysięcznych- bo rocznik 91 jestem. Wcześniejsze wydarzenia znam tylko z opowieści czy źródeł.
Moje studiowanie jakoś specjalnie nie utkwiło mi w pamięci. O wiele lepiej pamiętam czasy podstawówki i gimnazjum.
Chyba się zmieniło coś, jeśli chodzi o zakłady karne. Bo dyrektorka jest napisane na okładce, powielone w Sieci w róznych wpisach dotyczących książki. Faktycznie do tej pory kojarzyłem ZK-naczelnik. Hmmm…
Pozdrawiam!
PolubieniePolubienie
Wiem, że nie możesz pamiętać czasów moich studiów. To smutne, z jak pięknego okresu ograbiono wasze pokolenie 😦
PolubieniePolubienie
Czy ja wiem, jakoś nie czuję się ograbiony za mocno. Bo szczerze mówiąc to nie wiem czy dałbym sobie radę te 30-40 lat temu, jakbym miał wtedy rodzinę własną czy cos w tym stylu. Z drugiej strony dziś też wcale w niektórych obszarach życia nie jest różowo. Eh. Tak to już chyba jest.
No ale wyjazd był planowany rok temu już. Po prostu Rodzicielka miała dość siedzenia w domu. A tak ma towarzystwo koleżanki z pracy, poznała jakieś dwie panie. Ogólnie zadowolenie jest, może poza ośrodkiem (ma swoje lata) i jedzeniem (rok temu podobno lepsze było jak mówią stali bywalcy).
Pozdrawiam!
PolubieniePolubienie
Jaką własną rodzinę? Studia zaczyna się w wieku 19 lat.
PolubieniePolubienie
Kiedy dziś się dowiaduję, że koledzy z pracy to byli kapusie, włos mi się jeży. Z drugiej strony, ten co nie politykował nie miał czego się bać.
PolubieniePolubienie
Smutne to. I jedno i drugie.
PolubieniePolubienie