Choćbym nie wiem jak się starała, nie przywyknę do tego nowego świata. Staram się, ze wszystkich sił, ale mi nie wychodzi. W tym nowym świecie wszystko jest nie tak. Nic nie działa podług starych zasad, a właściwie, to nic nie działa, a zasady są demode. Wiem, nic nowego, ale dziś ten brak staromodnych zasad, jak uczciwość, rzetelność, punktualność, dbałość o opinię, a nie o pijar, kompletnie mnie dobił.
Mam nagły atak awarii. Tak, wiem, rzeczy się psują i trzeba je naprawić lub wymienić. I tu zaczyna się moja wkurwodepresja. No, bo ile razy w roku można wymieniać kran? Zresztą sam kokotek to frajer, ale fachowiec ze mnie zedrze skórę, jak łowczy z upolowanego jelenia. No i czekanie na niego, bo ten sort punktualnością nie grzeszy. Nabierze taki fuch, byle je załapać, a potem, to jak mu będzie pasowało. Spadła mi roleta. Fakt, ma swoje lata, ale cena takowej jest mi znana i motyla noga i kaczy kuper, ile można sobie zawinszować za kilka plastikowych (?) pasków?! Wiem, ile. Dużo za dużo. Mam przekonanie graniczące z pewnością, że tę roletę można naprawić w prosty sposób, ale oni nie naprawiają, bo im się nie opłaci. A mnie się nie opłaci wymiana, ale kogo to obchodzi? Mam jeszcze zepsutą zmywarkę (mieszkanie sypie się razem z właścicielką) , więc zmywam ręcznie, bo nie chcę oglądać kolejnego srachowca z w/w powodów.
I tak się zastanawiam, jak i kiedy tak się stało, że klient jest dla usługodawcy, który z niego żyje? I tak sobie myślę, że to bardzo źle, że nie ma bezrobocia.
Starszy nie może dźwigać. Sklepy wymyśliły sobie, że dostarczają towar tylko pod adres, chyba, że dopłacisz za wniesienie (II piętro). Za usługę wniesienia paneli (na jeden pokój, nie na dom) trzeba zapłacić 250 zeta. Operacja może trwać góra pół godziny, więc na godzinę wychodzi 500 zł. Kto z Was pracuje za taką stawkę? Powie ktoś, że chłop się umacha. No tak, taki fach (albo brak fachu). Nie chciało się nosić teczki, trzeba nosić deseczki.
A teraz, niejako przy okazji, ale nie bez związku, przejdę do usług ZUS i NFZ. Składki mają wzrosnąć do ok. 2o%, czyli przy zarobku (przychodzie) 5 tys, dwa zajoma ci państwo PiS. Nosz kuźwa, czy w takim układzie w ogóle warto pracować? Gdyby jeszcze za tym wzrosła jakość świadczonych przed te instytucje usług, ale mogę się założyć o cały swój debet, że nic takiego się nie stanie, bo te pisowskie patałachy potrafią zadbać tylko o siebie. Przesadzam? Ano nie. Dziś poszła w eter informacja o powstaniu jakiegoś centrum do leczenia VIPów. I tego to już zupełnie nie rozumiem. Jaki interes w reformowanie służby zdrowia, czy jak to się teraz nazywa, mają ci, którzy coś mogą, kiedy nie grozi im to, co nam? Wstydu, kurka wodna, nie macie, ale przecież wstyd to coś, co dziś można znaleźć tylko jako hasło w słowniku.
A wracając na moje szare, nieważne dla nikogo poza mną, podwórko…
Bladego pojęcia nie mam, jak sobie z tym wszystkim poradzę? Tak naprawdę, to już nawet nie chce mi się z niczym „radzić”. Zwyczajnie mam dość. I nie mam już sił. Przypuszczam, że nie jestem w tym odosobniona, ale co to dla mnie za pocieszenie? Z miesiąca na miesiąc czuję się coraz bardziej obiektem do wyssania, niż kimś, kto za usługę może wymagać, a nie tylko płacić.
To dzisiejsze realia, niestety. Chyba mamy jakąś nadprodukcje wszelkiego badziewia, skoro wszystko trwa tylko do upływu gwarancji. Zresztą nawet jak masz gwarancję to i tak ci wmówią, że naruszyła jej zasady. W Stanach usługi też nie zachęcają do naprawy, bo przecież trzeba zbyć szmelc zalegający na półkach. I tak w kółko Macieju. W Ekwadorze wciąż jednak opłaca się naprawiać, być może dlatego, że ceny usług są wciąż przyzwoite. Wzorce z naszych czasów już nie wrócą.
PolubieniePolubienie
A może jednak wrócą? Już i tak toniemy w śmieciach, więc w jakimś momencie dotrze do decydentów światowych, że należy promować i chronić marki za trwałość i niezawodność, a nie wygląd i reklamę? Po co oszustom, hienom i padalcom 🙂 będzie ta cała kasa, kiedy na Ziemi nie będzie gdzie jej wykorzystać, a Księżyc i Mars jeszcze nie gotowe na ich przyjęcie?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Do nich póki co dociera, że jest nas za dużo…nas w ich rozumieniu zwykłych Kowalskich i kombinują jak nas ograniczyć..dzisiejszym decydentom mało zależy na dobrych rozwiązaniach, maja za to gęby pełne frazesów.
PolubieniePolubienie
A wiesz, że możesz mieć rację? Co dzień czuję się wykańczana 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
W ich ocenie my jesteśmy murzynami, którzy zrobili swoje a teraz mogą już odejść…i to byle szybko
PolubieniePolubienie
Jestem za. Byle bezboleśnie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wiesz co? Ja to przerabiałam na sobie rok temu i w te wakacje.
Za remont mieszkania umawialismy sie tak, a wyszło siak o 40% drożej. Do kapiacego kolanka trzy dni szukalam fachowca i wykręcalam podkładane mokre ręczniki. Jeden nie mógł przyjść bo miał katar ( moze covid mu z tego potem wyszedł) … w końcu przybył pan. Robota trwala 5 minut . Zgrzał kolanko i wzial 100 zł. Ja za godzine pracy w Niemczech nie mam 100 zł.
PolubieniePolubienie
Znaczy, że to zjawisko światowe…Miałam rację, łapiąc się za głowę, gdy likwidowano u nas solidne zawodówki, a w zamian wprowadzano licea profilowane.
PolubieniePolubienie
Tak, tak. Brak zawodówek daje się nam solidnie we znaki! Komu to przeszkadzało???
PolubieniePolubienie
A komu przeszkadzała kindersztuba? Czekam od kilku godzin na kuriera. Miała być o najdalej 9,30, jest 13,20 i nowa godzina, po awanturze, jest 14,00. Dzwoniłam na infolinię, złożę formalną skargę. Ciekawe, czy mi w ogóle przyniesie tę paczkę? 😉
PolubieniePolubienie
Przypomniało mi się, jak zamawiałam sprzęty do domu. Akurat była zdaje się promocja z darmową dostawą i, co ważne, w określonym przedziale godzin. Mój tata stwierdził, że po co płacić za wniesienie, on mi to wniesie. Czekaliśmy w mieszkaniu i czekaliśmy, a tu nikogo, dzwoniłam i też żadnych konkretów. Ostatecznie facet przyjechał dużo później, na szczęście zostałam uprzedzona, że jedzie. Uznałam potem, że oni to mają zwyczajnie wkalkulowane: kilku klientów się zdenerwuje, część z nich napisze złą opinię, ale co więcej zrobią? Ja już nawet nie pamiętam, który sklep to był. A wybrałam między innymi ze względu na tę opcje dostawy.
PolubieniePolubienie
Dmuchaj i chuchaj na ojca albo już zacznij szporować na ewentualną kolejną opcję dostawy 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mam nadzieję, że mimo tej dzisiejszej słabej wytrzymałości urządzeń kolejna dostawa szybko nie będzie potrzebna…
Mnie trochę przerażało to noszenie. Z drugiej strony mężczyźni są silniejsi. Pomagałam, bo w pojedynkę to trudno. Sąsiad i oferował pomoc (więc nadal istnieją tacy – tylko by mu trzeba otwarte piwo potrzymać ;)), ale szedł takim chwiejnym krokiem, że przerażało mnie to bardziej, tym razem z obawy o sprzęt. 😉
PolubieniePolubienie
Kataszo, są naprawdę dobre rozwiązania techniczne do przenoszenia ciężarów. Trzeba tylko zainwestować, ale to ich przerasta.
Mam fajnych chłopaków do wywózek, przeprowadzek. O ile nie zżarła ich ekonomia polityczna 😉
PolubieniePolubienie
Akurat opisałam Ci moje polskie przypadki z fachowcami. Remont i naprawa kolanka to było w polskim mieszkaniu.
Spece od remontów powyjeżdżali na zachód i ci, którzy pozostali nie maja zbytniej konkurencji- cenią sie więc.
Pomyslalam sobie wtedy, że Polska musi być krajem mlekiem i miodem plynącym skoro ludzi stać na takie usługi.
Znajoma w Polsce tez mi opowiadala jak naprawiajacy jej usterke hydrauliczna – stary fachura- zażyczył sobie aby po piwo mu skoczyła. Rozbestwili sie jak nic.
Ja rozumiem, ze oni tez maja rodziny, chca zyc na przyzwoitym poziomie. Musza oplacac ZUSy i inne, ale ci od ktorych takich stawek chca tez ma kasie nie spia.
A poza tym po co sie wysilac, skoro mozna mniej zrobic i pomimo wszystko swoje zarobic.
A z tym noszenie. Oj ludzie teraz bardzo cenia wlasne kregoslupy. Faceci tutaj gdzie zyje potrafia odmowic kobietom pomocy kiedy te cos ciezkiego pchaja lub musza przeniesc- dla nich to tez za ciezkie. Mi dzisiaj tylko Rosjanin pomogl, kiedy musialam stół roboczy przesunać. Wszyscy mlodzi panowie nagle poznikali.
A juz najbardziej zabawne bywa jak ci panowie, ktorzy na silowniach wyciskaja uskarżaja sie, że cos jest dla nich za ciezkie .
Zmienia sie wszystko.
PolubieniePolubienie
Nowe info cenowe dla Ciebie: za przyjście pana od żaluzji – 80,00 zeta; jak coś naprawi – 240,00; razem 320,00, przy czym nowe żaluzje kosztowały rok temu 600,00. Ale nie mam dylematu, bo jest na L4 🙂
Siedziba firmy jest dokładnie naprzeciwko mojego domu, więc paliwa nie straci, raczej kilka kalorii na dojście. Czujesz bluesa? Koniecznie chcą odwieźć klienta od naprawy i zmusić do kupna nowego.
PolubieniePolubienie
Mogłabym chyba cala epopeje stworzyc o remontach w Polsce. Trzy lata miałam rozgrzebane mieszkanie. Znam ten ból.
Za każdym razem kiedy wpadałam coś innego ciągnęłam. Nowe kable elektryczne ( ryli mi sciany) , grzejniki ( tez musieli poryc np: podłogę w przedpokoju) . Potem to tynkowali. Robili podłogi. W miedzyczasie rury sanitarne wymieniła nam administracja, wiec tez poryli scianki w łazience.
Mialam dosc rozbebeszania mieszkania. Fachowcow wszelkiej maści i użerania sie z nimi. Ciaglego skakanie cen. Pan od tynkiw i podlogi (a robil tylko pokoj i podlogi na 34, 5 metra kwadratowego) umawial sie ma 7, 5 tysięcy zgarnąl 14 tysiecy.
Dobrze, ze mam to za soba.
Niemieckie remonty mnie omijaja. Nie mam tego na glowie, ale te polskie, ze wzgledu na jezyk, musze sama ciagnac.
Kaszana.
PolubieniePolubienie
Remont to ja nie szybko będę robić. A może nie dożyję? 😉
PolubieniePolubienie
O remontach to lepiej nie zaczynać, bo będzie lawina narzekań.
na razie z drobnymi usterkami radzi sobie mój mąż z pomocą sąsiada, a sąsiad hydraulik.
Z remontami tez dawaliśmy radę do czasu czyli do momentu, gdy zdrowie cenniejsze od wyremontowanego pokoju.
Syn u siebie poprosił kolegów do pomocy i taniej go wyniosła usługa, bo każdemu dał flaszkę i zadowoleni byli, a silni i młodzi, więc robota szła migiem.
Czasami tez żałuję, że teoretycznie nie ma bezrobocia, bo nawet trudno znaleźć panią do sprzątania po remoncie, a gdy koleżanka wreszcie znalazła, to bez kija nie podchodź! Bareja ciągle żywy!
PolubieniePolubienie
Mnie też było kiedyś łatwiej, gdy korzystałam z pomocy kolegów synów lub sąsiada. Problem w tym, że oni się wszyscy posunęli w latach, jako i ja. Owszem, mogą pomóc np. przy kładzeniu paneli, ale już nie w noszeniu. Sąsiad się rozpił 🙂 więc na pewno go do kranu nie dopuszczę.
PolubieniePolubienie
Granice są otwarte, więc jak ktoś chciał, to mógł wyjechać i pracować za granicą za lepszą kasę. Fachowców mało, mniej niż zapotrzebowanie. Widać też ludzie wolą mniej męczące fizycznie zajęcia. Gdybym (niezmuszona przez okoliczności) za tę samą stawkę, którą mam obecnie, miała np. sprzątać, malować ściany czy wykonywać inne prace fizyczne, a nie robić to, co robię, to bym na to w życiu nie poszła.
Kiedyś byłam w górach w Rumunii, w hotelu, który był ciągle niewykończony i tak samo wyjaśniali, że zwyczajnie nie ma kim tego zrobić. Już jakieś 10 lat temu kolega mówił, że gdyby wyrzucił swoich budowlańców, to oni inną budowę znajdą od ręki, a on kolejnej ekipy już nie tak łatwo. Z domowymi usterkami mam na razie łatwo, bo tata może nie jest ekspertem, ale pomaga. Myślę sobie też, że mój brat takie drobne naprawy wykonuje sam, więc w zasadzie też bym mogła – tylko się boję, że coś zepsuję, no i trzeba się schylać i brudzić, a czasami jednak siły w rękach brakuje.
Tak jeszcze przykładowo za przegląd i regulację instalacji gazowej w samochodzie może się i tak dużo nie płaci, ale jak się spojrzy na stosunek tej kwoty do poświęconego przez mechanika czasu i kosztów, wyjdzie drożej niż wizyta u dentysty. Z drugiej strony znaleźć dobrego nie tak łatwo.
PolubieniePolubienie
Pewnie niedługo przyjdzie mi zmywać ręcznie na stałe (pół biedy), w oknie powieszę sobie koc, a pod kranem postawię miskę.
PolubieniePolubienie
Wiesz, ja się nie mogę czasem oprzeć wrażeniu, że to może już na cały świat pora…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak, też mam takie odczucia. Szkoda, bo wcale nie byłby taki zły, gdyby nie ludzka pazerność.
PolubieniePolubienie
Dziwię się razem z Tobą, że młodym taka sytuacja nie przeszkadza. Może dlatego, że nie wiedzą, jak było dawniej. Fachowiec przyszedł,zrobił i nie odarł z pieniędzy. Niedawno przyszedł do kuchenki i za samo przyjście wziął 100 zł, ale myślałam, że naprawi. Powiedział, że nie opłaca się naprawiać, bo koszt będzie taki sam jak nowej kuchni.
Serdeczności
PolubieniePolubienie
Moich synów dziwi, że mnie dziwi, choć sami są raczej starej szkoły, ale się zmieniają. Jakoś muszą przetrwać na rynku.
PolubieniePolubienie
centrum leczenia vipów to chyba nic nowego, tzw. „rządówki” i filie istniały już w czasach poprzedniego peerelu i to wczesnego… większą nowinką (chociaż też już dość starą) są placówki prywatne tzw. „celebryckie”…
a w kwestii fachowców od zepsutego kranu czy pralki… kiedyś też bywało różnie, ale teraz faktycznie coraz mniej się naprawia, a coraz więcej po prostu wymienia na nowe w ramach serwisu(??)… jest to wynik pewnej przemyślanej strategii, żeby różne sprzęty miały ograniczony czas życia, ale okazuje się, że nawet one czasem potrafią zaskoczyć i działać sporo dłużej poza przewidzianą normę…
p.jzns 🙂
PolubieniePolubienie
Wiem, to właśnie Szpital MSWiA ma być unowocześniony żeby godnie leczyć tych darmozjadów.
Ze strategią, o której piszesz, to firmy nawet się nie kryją. Mają wewnętrzną umowę na 8 lat. Dlatego niczego starego nie wyrzucam, chyba że padnie na amen. Jak na emeryturze wyposażać kuchnię w sprzęt AGD co 8 lat na nowo?
W całym prawie 200tu tysięcznym mieście nie znalazłam nikogo do naprawy żaluzji. Już były czasy, że się prosili o robotę. I pewnie jeszcze będą. Oby.
PolubieniePolubienie
aha… znam ten szpital /Centralny w Wawie/, odwiedzałem tam mamę/RIP/ swego czasu, a sam też raz byłem na SOR-ze, co ciekawe, jako jedyny pacjent na sali trzeźwy, wszyscy inni byli z przyczyn alkoholowych… z wawskich szpitalów znana była kiedyś „rządówka” w Aninie, miała np. znakomitą kardiologię, a ja tam kiedyś /dawno/ byłem na jakimś kursie… aby się tam leczyć trzeba było mieć niezłe układy, pamiętam na tym kursie minąłem w hallu kilka znanych wtedy postaci, np. aktorów… nie wiem, jaki ten szpital ma teraz status…
…
zdecyduj się: najpierw piszesz rolety, potem żaluzje… akurat do naprawy rolet wielkich umiejętności nie trzeba, ale żaluzje są już dość pracochłonne, kiedyś miałem epizod zarabiania na tym rynku i chyba już wtedy bardziej się kalkulowało zamiast naprawiać zamówić nowe… jest jeszcze kwestia rodzaju uszkodzenia, bo czasem wystarczy wymienić urwany sznurek…
PolubieniePolubienie
Żaluzje, rolety, jeden kit. Za wszystko, bez względu na rodzaj usterki, biorą od 280 do 350 zł. Temat mam wybadany – dwa dni przy telefonie. Wiesz, jeszcze tak niedawno to bossowie i paniska były, ale teraz ludzie nie mają kasy, więc chcą tylko napraw. Trzeba ich jakoś zmusić do zmiany zdania. I zmieniłam. Żadnych rolet, żaluzji więcej. Wykombinuję coś, do czego ta swołocz nie będzie mi potrzebna.
PolubieniePolubienie
Wiele lat temu zamontowałam żaluzje, które gdy się zepsuły, wymieniłam na rolety. Działanie podyktowane było tym, że nie byłam w stanie zawieszać firanek i zasłon. Moja sąsiadka nadal ma firanki i zasłony i muszę przyznać, że Jej mieszkanie wygląda znacznie przytulniej. Wróciłabym do zasłon gdyby mój syn chciał je zawieszać, ale nie chce. Nasze matki i babki obywały się bez rolet, żaluzji czy zmywarki i dawały radę. Dzisiaj kurier przynosi telewizor kupiony dla młodych, ale zaznaczył, że bez wniesienia. A godzinę temu zadzwonił do drzwi facet oferujący wymianę uszczelek w oknach za 1500. Nawet mój syn wyśmiał go, mówiąc, że kupi uszczelki za ułamek kwoty i może je wymienić. Ludzie „schodzą na psy”, bo mamona zaślepia. Pora żebyś powiedziała sobie, że „mieszkanie jest dla mnie, nie ja dla mieszkania”. Uściski.
PolubieniePolubienie
Tyle, że ja nie dbam o nie dla szpanu, ale dla mojego komfortu. Chciałabym np. rano móc zaparzyć sobie kawę w stroju nocnym, ale nie mogę, bo zapalając światło jestem jak na widelcu. Ale zmywarkę na razie olewam. Poczekam aż pieprzone hieny cmentarne będą się prosiły o pracę. Oni to wszystko robią na czarno. W życiu nie dostałam żadnego rachunku, czy paragonu. W sumie sami jesteśmy sobie winni.
PolubieniePolubienie
Nie pamiętam „starych dobrych czasów”, ale może teraz fachowcy mają takie muchy w nosie i robią na odczepnego, bo po prostu świat nas nauczył, że cwaniakom jest łatwiej. Bo nie ważne ile solidnie pracujesz, i tak się nie dorobisz, i tak nie będziesz mieć na mieszkanie. To co się będą przemęczać? Może sytuacja byłaby lepsza, gdyby tych fachowców zrzeszała jakaś większą firma- wtedy byłoby bardziej oficjalnie, z papierami, to może by się bardziej przykładali.
Prawdą jest, że sprzęty i dom szybko się psują, bo zostały zbudowane z badziewia, które sprzedajemy- byle szybko, byle dużo.
Ale nie uważam, że kiedyś ludzie byli bardziej życzliwi, a teraz liczy się tylko pijar. Kiedyś też liczył się pijar- nie odkurzaj w niedzielę, bo co sąsiedzi powiedzą, musisz się ożenić, bo co ciotki powiedzą, nie możesz się rozwieść, bo co babcie powiedzą, musisz znosić męża pijaka, bo co na mieście powiedzą. Ludzie od wieków udawali i grali tak, żeby zarobić na swoją dobrą opinię. Wcale nie byli jakoś bardziej życzliwi.
PolubieniePolubienie
Oczywiście, że dawniej bywało różnie i z pijarem i z życzliwością. Tyle, że najczęściej nas to finansowo nie rujnowało.
PolubieniePolubienie
A to prawda. I nowe pokolenie też się zastanawia, kto te nowe ceny z kosmosu poustalał 😥
PolubieniePolubienie
Pewnie jedne są faktycznie efektem inflacji, a inne podniesiono pod jej pretekstem.
PolubieniePolubienie