Zlot na 50 lat po maturze odbył się dziś, w bardzo przyjaznej scenerii i przy pięknej pogodzie. Frekwencja dopisała, choć społeczna organizatorka zaprosiła tylko kobiety. Trwał przez pół dnia, a to dla mnie stanowczo za długo, nawet gdybym się czuła dobrze. Koleżanki (kochane dziewczyny) zdały mi relację telefonicznie i fotograficznie.
Powinnam się czuć rozgoryczona, smutna, rozżalona, ale tak nie jest. Nauczyłam się odpuszczać, godzić z tym, że nie wszystko jest tak, jak bym chciała, a przede wszystkim widzieć do połowy pełną szklankę. Nauczyłam się tego i cenię to w sobie. Bo, co by mi dało rozpaczanie, wajanie, narzekanie, że taka jestem pokrzywdzona bez winy żadnej i czemu właśnie ja? Po kiego diabła mam się dodatkowo zadręczać takimi stanami, jeśli jest, jak jest i nic się na to nie poradzi?
Pomyśli ktoś, że spędzanie czasu głównie w domu i oglądanie świata przez okno, to katastrofa i czarna rozpacz, bo i z czego się cieszyć. A ja żałuję, że kiedyś kręciłam się w kółko, jak ten bąk, zachłanna na życie, ludzi, wydarzenia, co czasem dawało mi radość, ale głównie wcale nie. Często czułam niedosyt i rozczarowanie, bo czegoś było za mało, a w ogóle nie tak. Dziś jest tyle, ile chcę i to, czego chcę, a jeśli muszę wiele sobie odpuścić, to w zamian mam to, czego wcześniej nie miałam: dużo czytam, oglądam filmy, na które nigdy nie miałam czasu, poznałam z autopsji życie sierpówek 🙂 [to naprawdę fascynujące], rozmawiam nieśpiesznie z wnuczką, a ona mnie słucha i liczy się z moim zdaniem, a nawet stosuje je w praktyce 🙂 Dzień jest zawsze zbyt krótki, bo się nie spinam, nie gonię, daję sobie czas na wypoczynek. Robota nie zając, nie ucieknie. Co muszę zrobić, to zrobię. W swoim czasie i w swoim tempie.
Dużo się w życiu nachodziłam, bo kochałam chodzić. Dziś też chodzę i to całkiem sprawnie, ale krótko. I OK. Rower był moim nieodłącznym towarzyszem, aż przyszedł czas na rozstanie. I też OK. Pracowałam od świtu do późnego wieczora, więc to, że dziś głównie odpoczywam jest też OK. Życie jest w ogóle OK, jeśli skroić oczekiwania do swoich możliwości.
Zmieniają się nam priorytety Szarabajko.
I nic na to nie poradzimy. Najważniejsze aby to zaakceptować…
Przytulam najserdeczniej,
Stokrotka
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ostatnie zdanie tekstu, to generalna zasada
PolubieniePolubienie
@Tatul
Trzeba jeszcze realnie oceniać swoje możliwości 🙂 a z tym już jest większy kłopot.
PolubieniePolubienie
Akceptuję i odwzajemniam uściski.
Andaluzję czytam, ale nie komentuję. Nie znam, nie byłam, więc co się będę mądrzyć 🙂
PolubieniePolubienie
Cóż, takie jest życie. Cieszmy się z tego co mamy i możemy robić, wtedy będzie radośniej. Zamartwianie się tym, czego już nie możemy i tak nie pomoże.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tym bardziej, że wcale tak mało nie mamy – wystarczy się tylko życzliwie przyjrzeć otoczeniu.
PolubieniePolubienie
Ostatnie zdanie oddaje sedno !
Bo to zbyt wysokie oczekiwania i gonienie nie wiadomo za czym powodują rozczarowania. Z tego tez powodu unikam spotkań po latach, rozczarowały mnie już dawno…
Umiejętność pogodzenia się z ograniczeniami i znalezienie innych aktywności, może równie satysfakcjonujących przynoszą spokój, może to jest właśnie ta życiowa mądrość i dojrzałość?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Po co mi mądrość, jak zachowam ją dla siebie? Na przyszłość się już nie przyda 😀 Dlatego staram się wnuczce chociaż dać jej odrobinę, może kiedyś jej się przyda. Ale nie, to nie są jakieś wykłady, tylko taka fajna babska rozmowa.
PolubieniePolubienie
Nigdy nie wiadomo, co się przyda, a takie rozmowy wnuczki z babcią sama pamiętam i to najmilsze wspomnienie z dzieciństwa 🙂
PolubieniePolubienie
Jak wiesz, ja też z miłością wspominam moją babcię. Nie była gadułą, a tak wiele mnie nauczyła.
PolubieniePolubienie
A skąd ta dyskryminacja facetów? 😀
PolubieniePolubienie
A wiesz, że sama nie wiem? „Społeczna” podjęła taką decyzję. Ostatnio to właśnie koledzy zafundowali nam całe spotkanie. Może nie chciała ich naciągać? 😉
PolubieniePolubienie
Chyba mam podobnie, choc jestem, byc moze, ciutke mlodsza od Ciebie. Probuje sie jeszcze nie poddawac.
Jestem bardziej rozczarowana relacjami, niz tym, ze nie moge ich utrzymywac, bo w sumie moge. A moze jestem zbyt niesprawiedliwa w ocenie ich jakosci?
Kiedys chodzilam na piechote i rekordy wynosily ponad 500 km ( np.: w wakacje). prowadzilam dosc ozywione zycie towarzyskie, w domu usiedziec nie moglam. Uczylam sie za pieciu, a nawet szesciu… ciagly ped do wiedzy, poznawania… wytyczalam sobie jakies cele, plany…
Teraz?
Jezdze samochodem, nie za specjalnie usmiecha mi sie chodzenie ( ok- spacery dlugasne z psem robie, ale nie aby po zakupy pedalowac). Rower odstawilam- nie ma czasu a odpoczac tez sie chce. Odpoczac na zasadzie pobyczenia sie.
Utrzymuje kontakty z polskimi kolezankami, ale z kilku zrezygnowalam , bo uznalam ze to bardziej relacja jednostronna – moja- one chca, zeby ktos to za nie zrobil ( zorganizowal), kiedy je odnajde jest super, ale kiedy jestem w Polsce i nie szukam, one tez nie szukaja. Odstawilam. Czyli zawezilam grono znajomych.
Przekladam dom i spokoj nad zycie towarzyskie. Chetnie poznaje nowe rzeczy i sprawy, ale zauwazylam, ze coraz mniej mnie rozmaite nowosci interesuja… tak, jakbym nie mogla niczego dla siebie ciekawego odnalezc. A jak o czyms pomysle i nawet byloby to ok, nie chce mi sie pokonywac trudnosci.
To ostatnie najbardziej mnie martwi. Usypianie umyslu.
Na dodatek dalsze otoczenie realne ( zadzieram chyba nosa ) nie mowi o niczym ciekawym. Jakies to wszystko zadaniowe sie porobilo, nie ma glebi w tych rozmowach… nic mnie nie porusza.
Przyjdzie mi chyba niedlugo skapcaniec w moim swiecie. Wypalenie mnie dopadlo, albo cus…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Głęboki ten remanent
PolubieniePolubienie
Aniu, żeby chciało się żyć, trzeba mieć do tego własną przestrzeń. Ja dobrze znam Twoje otoczenie 🙂 a właściwie jego mentalność. W takiej dzielni wyrosłam. Chyba niespecjalnie tam pasujesz.
Napisałam do Ciebie na adres zaczynający się od as.
PolubieniePolubienie
Szarabajko, chcialabym sie z Toba skontaktowac, ale nie wiem jak… chodzi o kontakt mailowy. O ile oczywiscie wyrazisz zgode.
PolubieniePolubienie
Nie poszłam na 30-lecie matury, choc za mna wydzwaniali. Wiesz, dlaczego? Serce mi krwawiło, ale nie chciałam się czuć jak uboga krewna pośród lekarzy i prawników. Bo tylko ja zostałam nauczycielką, więc tylko mnie nie było mnie stać na knajpę i na jakiś fajny ciuch.
PolubieniePolubienie
Olał ciuchy i zawody. To nie jest najważniejsze. Daj ludziom swoją sympatię, a na pewno się odwdzięczą. W większości 😉
PolubieniePolubienie
Takie wyważone spojrzenie ułatwia życie. Przybijam piątkę i pozdrawiam 😉
PolubieniePolubienie
Przybijam ostrożnie 🙂
PolubieniePolubienie
Trochę podobne nasze wspomnienia, ale jak ma być, gdy przeżywaliśmy je w podobnym czasie. 🙂
PolubieniePolubienie
Tak jest. I pewnie wnioski takie same.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
nie widzę (prawie) żadnej możliwości wzięcia udziału w takim spotkaniu „ileśtamlat po maturze”, taka jest KR /konstrukcja rzeczywistości/ i tyle, natomiast nie przeczę, że być może coś takiego może mieć miejsce, ale beze mnie… ale z drugiej strony never say never, można sobie wyobrazić taki wariant KR w przyszłości, że mogę na taki zlot trafić…
sierpówka, czyli synogarlica, albo cukrówka?… tak?… nasz kot, ten największy, kudłaty ostatnio sprezentował mi dwie, nie naraz rzecz jasna… wbrew jego intencjom kolacji z tego nie miałem, tylko drobny kłopot, co z tym zrobić…
lubię czasem posiedzieć cały dzień w domu i nosa nie wytykać, dziś tak mam zresztą, mimo fajnej pogody, ale wolny wybór i przymus to są dwie skrajnie różne rzeczy…
co do szklanki, to słyszałem ostatnio taki wariant: „nieważne, czy jest do połowy pełna, czy pusta, ważny jest procent zawarty w zawartości”…
p.jzns 🙂
PolubieniePolubienie
Ja wzięłam już udział w takich spotkaniach na fali Naszej Klasy. Z tego, co piszesz, czułbyś się tam źle? Nie pasowałbyś?
Tak, to synogarlica. Kot…no cóż 😦 Taka jego natura. Pewnie broniły gniazda i nie odfrunęły. Ja je bardzo lubię – to moje sąsiadki 🙂
Paradoksalnie ten przymus pokazał mi inne możliwości. Gdyby nie on, nadal bym gnała.
Dobry dowcip. A i brany jako interpretacja na poważnie coś w sobie ma. Poza %tami rzecz jasna 🙂
PolubieniePolubienie
nie w tym rzecz, chodzi tylko o stronę techniczną, bo wiadomo mi, że sporo osób rozsypało się po świecie, jakoś nie potrafię sobie wyobrazić skrzyknięcia się towarzystwa, a ja do tego nie mam z nikim kontaktu…
o spotkaniach wiem dwóch… jedno jakoś tak po 20 latach, a drugie, wcześniejsze po 5-ciu… na to drugie się wybierałem, ale zachorowałem nagle, było w mieszkaniu, więc tylko zadzwoniłem i pogadałem z kilkoma osobami… a o tym późniejszym dowiedziałem się ileś tam lat później, widziałem fotki, podobno było dosłownie kilka osób…
niestety, to u kota trzeba zaakceptować, a ja jestem przeciwnikiem takich pomysłów, jak obroża z dzwoneczkiem, bo po prostu zagraża kotu, zresztą on kiedyś taką miał u poprzednich opiekunów, ale to nie działało, bo i tak skutecznie polował…
PolubieniePolubienie
Z tymi chłopakami, o których pytał Radek, u nas jest tak samo. Poniosło ich w świat. Porobili kariery. Mieszkają daleko. Byli na oficjalnych spotkaniach w Liceum, ale wtedy ja nie mogłam. Podobnie, jak Ty, rozchorowałam się, a miałam taką super figurę i super ciuszki :))) Ale twarz do połowy w stanie zapalnym 😦 Wcześniej była komunia syna… Taki lajf.
PolubieniePolubienie
parę lat temu spotkałem jedynie kolegę ze studiów, byliśmy nawet dobrymi kumplami, a do tego tworzyliśmy zgraną parę brydżową i co nieco udawało nam się wygrać… spieszyło nam się obu, więc zamieniliśmy kilka zdań jedynie i wymieniliśmy numerami telefonów… po jakimś czasie zadzwoniłem, a nie wiedział, kto dzwoni, nie wyświetliło mu się, widać dość szybko wywalił ten numer z kontaktów… to już był wystarczający powód, aby się rozłączyć, ale zamieniliśmy jeszcze z rozpędu kilka zdań, niestety kompletne się nie kleiło, zero kontaktu, zero tematów… po prostu dość długo się nie widzieliśmy, za dużo czasu upłynęło i staliśmy się dla siebie kompletnie obcy…
PolubieniePolubienie
Ja dla odmiany jestem sentymentalna. Do dziś nie mogę się zdobyć na usunięcie (jak to brutalnie brzmi) telefonów bliskich mi kiedyś osób, których już nie ma.
PolubieniePolubienie
Zaraz po skończeniu liceum poszłam na kilka spotkań, jakoś chciało się nam je organizować. Potem czasami jakieś się zdarzyło, ale już nie miałam ochoty, czułam, że coraz dalej mi do tych ludzi. i drażnił mnie ten festiwal przechwałek. Kiedy było spotkanie 10 lat po maturze ustaliłam z koleżanką, że idziemy. Było miło, ale gdyby teraz padła propozycja kolejnego, nie miałabym ochoty.
Byłam też kiedyś na spotkaniu gimnazjalnym i chociaż atmosfera w klasie bywała nieco toksyczna, to było jakieś ciekawsze. Za główną atrakcję robił jak zawsze klasowy śmieszek i samiec alfa, który tym razem opowiadał o więzieniu. Ale był też np. inny kolega, bardzo sympatyczny, który kiedyś mi się zresztą podobał. 😉
Ostatnie zdanie bardzo prawdziwe…
PolubieniePolubienie
Nie mam zdania, czy warto, czy nie się spotykać, bo to różnie bywa. Zlot, o którym piszę, był w fajnym miejscu, dlatego deczko 🙂 mi żal.
PolubieniePolubienie
Jeszcze jestem na etapie walki z ciałem i światem, że jak chcę gdzieś iść i coś robić, to idę i robię i ciało i świat nie mają nic do gadania. A jak tego nie dostanę, to jestem strasznie zła i aż mnie nosi od nienawiści i destrukcyjnej mocy 🙂 ale za to, kiedy psychika mówi, że czegoś nie zrobimy (ze strachu, uprzedzeń itp), to niestety jej słucham – a to pewnie ją powinnam próbować naprostować, bo ta psychika często się mylil i kłamie, że,,nie możemy czegoś zrobić „.
Myślę, że to bardzo wyzwalające mierzyć siły na zamiary i potrafić odpuszczać. Zdrowe. Dające wewnętrzny spokój. Uwalniające.
PolubieniePolubienie
Piszesz tak, jakby ciało i psychika to były jakieś niezależne byty, ufoludki jakieś 🙂 a to przecież jesteś TY. Jesteś przy tym też cząstką świata.
Pisząc, miałaś chyba na myśli mierzenie zamiarów na siłę? Apel z Ody do Młodości, to już raczej nie dla mnie. Chyba, że coś źle zrozumiałam?
PolubieniePolubienie
Haha, tak, tak, chyba chodziło mi o zamiary na siły.
No ciało i psychika to są odrębne byty. Nie dość, że rzadko się ze sobą zgadzają, to w dodatku rzadko się ,,ze mną” zgadzają. Dlatego często zamiast robić to, co się powinno i co jest wymagane, to muszę się dostosować do ich widzimisie.
PolubieniePolubienie
Ojej, to fatalnie masz. Tyle niesubordynowanych elementów do opanowania! 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
I to jest bardzo dobre podejście. W życiu rzadko jest tak jak sobie zaplanujemy. Warto umieć odpuszczać. Ja jeszcze się uczę
PolubieniePolubienie
Możesz uczyć się odpuszczać, ale nie rezygnuj przedwcześnie. Powodzenia 🙂
PolubieniePolubienie
Nigdy nie miałem dobrych relacji czy to z ludźmi z podstawówki czy z liceum. Nawet jakbym otrzymał zaproszenie to raczej nie znalazłbym uzasadnienia aby poświęcać czas na takie inicjatywy.
PolubieniePolubienie
Jasne. Na pewno nie jest dobrze zmuszać się do niechcianych kontaktów.
PolubieniePolubienie