To już mój ostatni wpis z tego cudownego miejsca. Nie wszystko było tak, jak miało być, więc nie napisałam o:
*mojej fryzjerce, którą lubię z wzajemnością, a która w przeddzień wyjazdu ostrzygła mnie na śp. Klarę z kurnika Marka; nie mam żalu; widziałam, ile piór spada, więc wiedziałam, że dobrze nie będzie, ale była na sterydach, a ja wiem, jaka to przyjemność; kiedy zaczęły się opady, śmiało można było powiedzieć, że to fryzura na zmokłą kurę, ale dobrze zrobiłam nie zwracając jej uwagi – i tak była bliska załamania, a włosy odrosną
*turystce szukającej jakichś atrakcji w Wiśle; wzięła mnie za mieszkankę, co było raczej niedorzeczne, bo one nie noszą plecaków 😉 Stałyśmy na moście, pod którym skrzyła się w słońcu krystaliczna woda Wisły, za mną był Pomnik Źródeł Wisły, przede mną uroczy park, a turystka szukała Małysza z czekolady w pijalni wód; Małysz z czekolady jest? był? w Domu Zdrojowym; i owszem, tam się pije, ale nie wodę i nie rano i nie tanio 😉 Poleciłam jej pociąg na kołach, który obwozi turystów po całej Wiśle; szukała przewodnika, ale jakoś nie miałam ochoty się zakolegować – coś zupełnie innego jest dla nas atrakcją
*niebie, którego jestem tu tak blisko, że poza gwiazdami, których w mieście nie widać, wypatrzyłam niezidentyfikowany (przeze mnie) obiekt latający; nie, to nie żadne zwidy; to wisi w powietrzu, o określonej porze, prawie nieruchomo, diabli wiedzą, po co? Kiedyś przelatywał obok tego „UFO” samolot i przeraziłam się, że się zderzą, ale obiekt się wniósł, samolot obniżył lot i wszystko dobrze się skończyło
*helikopterach, najpierw małym, potem sporym, po przelocie którego moja komórka zwariowała; w okolicy jest Zamek Prezydencki, więc może to coś tłumaczy? Prezydenta tam wtedy nie było, ale…nie chce mi się domyślać…i tak byłam spieniona
*książce, którą tu przeczytałam po raz drugi; ma już pożółkłe kartki pachnące starzyzną, ale jakoś nie mam serca, żeby jej wyrzucić; „Król szczurów” Jamesa Clavella, wydanie z 1985 roku zrobił na mnie kolejny raz ogromne wrażenie, ale już nie takie, jak wtedy, kiedy czytałam ją po raz pierwszy; warta jest więcej, niż wzmianka o niej, ale jest, jak jest
*mojej podróży równoległej z synem po Bałkanach; Serbia, Albania, Czarnogóra, Chorwacja; to była naprawdę fajna przygoda zwiedzać te wszystkie miejsca nie ruszając się z balkonu 🙂
*niewytłumaczalnej, na oko widocznej poprawie kondycji fizycznej, choć moja aktywność jest chyba nawet mniejsza, niż w mieście
*przyczynach i powodach dla których kocham tak bardzo właśnie to miejsce na Ziemi
Jak Bóg da, jutro przyjedzie po mnie Młody. Pojutrze wrócę do domu, który też bardzo kocham. Ale dziś siądę jeszcze trochę dłużej na balkonie z nadzieją, że może jeszcze kiedyś tu wrócę. Parking hotelowy, gdy tylko przestało lać, znów się zapełnił i nie jest już tak bardzo spooky 😉
A czy musza być przyczyny i powody? po prostu wraca się do ulubionych miejsc, bez wnikania…
Właśnie boję się wracać do książek i filmów, które kiedyś mnie zachwyciły, „Król szczurów” także, bo może nie znajdę już pierwszego zachwytu?
Zauważyłam, ze im więcej fryzjerka gada, tym gorzej strzyże!
Dobrej jesieni:-)
PolubieniePolubienie
Ta moja fryzjerka jest zazwyczaj powściągliwa i skupiona i za to ją cenię, ale wtedy nie była sobą.
Drugie czytanie książki było znacznie dojrzalsze, zupełnie inaczej odbierałam, co chce mi powiedzieć autor; chyba dopiero teraz do tego dorosłam, wcześniej rozumiejąc ją zbyt dosłownie.
I Tobie dobrej, ciepłej jesieni życzę 🙂
PolubieniePolubienie
Ano właśnie, niby szczególiki, a składają się na ogólne wrażenie z wyjazdu.
Król Szczurów mocna książka. Ciekawe jakby mi się czytało po latach.
PolubieniePolubienie
Masz rację, to szczegóły nadają smak ogółowi, to w nich tkwią diabły i anioły 🙂
A wiesz, że dziś Król wzbudza we mnie więcej refleksji, niż zgrozy? W porównaniu z tym, co oglądam w tv, to prawie bajka 😉
PolubieniePolubienie
Pięknie napisane Szarabajko….
Doskonale rozumiem, jaki smutek ogarnia człowieka jak musi opuścić ukochane miejsce…. No ale wracasz do miejsca, które też bardzo kochasz…
Pięknej jesieni Ci życzę Szarabajko 🙂
PolubieniePolubienie
Taaaak…trudno mi się będzie rozstać z Małyszem z czekolady :)))) Ta kobieta zrobiła mi dzień 😉
I Tobie pogodnej jesieni życzę, począwszy od dziś.
PolubieniePolubienie
Przyczyny i powody, dla których kochasz to miejsce, są dla mnie zupełnie niejasne. Szczerze i z całego serca nienawidzę gór.
PolubieniePolubienie
W Wiśle na każdym kroku czekają na mnie wiernie wspomnienia, ludzie, których już nie ma. Jeździłam tam jeszcze z rodzicami, otem z przyjaciółmi i z przyjacielami. Także z ex, ale te wyjazdy nie były udane. Jego nigdy nie cieszyło to, co mnie.
Ojciec nauczył mnie górskiej wędrówki. Umiałam się wspinać, a jako dorosła, nawet czerpać z tego przyjemność.
No i to do Wisły uciekałam. Odnajduję tam spokój. Czuję się tam na swoim miejscu.
PolubieniePolubienie
No i dobrze, ważne, że coś się dzieje… 🙂
PolubieniePolubienie
Dzieje się aż za dużo. Jeśli zastanawiasz czemu, to podam Ci tradycyjny trop – Cherchez la femme. A dla ułatwienia podpowiem, że to nie ja jestem tą kobietą 🙂
PolubieniePolubienie
Ehe… 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ciągle wyświetla mi się tytuł nieistniejącego postu u Ciebie, błąd czy zaplanowany?
PolubieniePolubienie
Przepraszam. Zdjęłam ten post, ale ślad pozostał. Kończę już okres adaptacji do domu 🙂 więc niebawem coś napiszę i problem sam zniknie.
PolubieniePolubienie