Od dawna chciałam napisać tę notkę, ale zupełnie nie wiem, dlaczego cisnęły mi się na klawiaturę same nieparlamentarne zwroty. Choć może właśnie powinnam napisać „parlamentarne”? Ostatnio tyle słów straciło swoje pierwotne znaczenie. Ogrom hipokryzji, bezczelności i tupetu we wciskaniu kitu suwerenowi osiągnął apogeum. A sprawa jest prosta jak budowa cepa: bez przygotowania i przewidywania, z marszu pozbawionego wyobraźni, rozumności i odpowiedzialności wprowadzono deformę, rozwalającą i tak już kulejącą oświatę. Rojenia prezesa mieli, bo tak chciał, realizować diabli wiedzą jak kiepsko opłacani nauczyciele. No i się ze…psuło. Przelała się czara upokorzeń i robienie z tata wariata. Jakby nie było, to nie nauczyciele mieli kłopoty z dopuszczeniem do matury...Na końcu zaś tej wspaniałej reformy rządowi geniusze zaproponowali debatę przy kwadratowym okrągłym stole 🙂 nad reformą wspaniałej reformy. Ktoś tu zwariował. I nie było to ZNP, które przytomnie wylogowało się z tej hucpy, więc sobie obradują w swoim gronie psuje ze swoimi poplecznikami. Strach się bać co wykombinują, ale to bez znaczenia. Kolejna deforma już nie przejdzie.

To był trudny, ale i ważny strajk. Jak pod okularem mikroskopu pokazał, kto to są te polskie dwa plemiona. Paradoksalnie to właśnie dobrzy nauczyciele w dobrze funkcjonującym systemie mogliby zasypać przepaść między nimi. Tyle, że nie wszystkim to pasi, bo jedna ze stron straciłaby wyborców, gotowych tyrać za „miskę ryżu” za te pełne empatii „wicie, rozumicie”.

Jedni są rozczarowani zawieszeniem strajku, inni odetchnęli z ulgą. Rozumiem i jednych i drugich. Przekonywano, że strajkujący mają jako jedyną: broń egzaminy i matury, które mogą się nie odbyć. Nic bardziej błędnego. Nauczyciele to nie tylko osoby przekazujące wiedzę, ale także opiekujące się naszymi dziećmi, gdy jesteśmy w pracy. Wyobrażacie sobie ulice pełne znudzonych dzieciaków? Ja tak, mając w pamięci Dni Wagarowicza.

Chciałam w tym miejscu opisać zdarzenie sprzed lat, gdy wychowawczyni uratowała życie mojemu Młodszemu, który jak ten baran wlazł na tory wprost pod nadjeżdżający tramwaj. To ona wyszarpała go z torowiska w ostatnim momencie. Nigdy jej za to nie podziękowałam, bo Młody opowiedział mi to jako zabawną wrrrr historyjkę wiele lat po.

Kto zaopiekuje się dziećmi po 1-wszym września? Leśnicy? Strażacy? Samorządowcy? Oddziały Obrony Terytorialnej? A może pani Zalewska? 😉 Jeśli rodzice uważają, że to psi obowiązek nauczycieli, to są w błędzie. Na działania misyjne może pozwolić sobie Karczewski. Zwykły nauczyciel idzie do pracy, żeby zarabiać. To jego zawód.

Marzy mi się, żeby od września dołączyli do strajku nie tylko artyści, ale i inne grupy inteligencji budżetowej – lekarze, pielęgniarki, pracownicy sądów, opieki społecznej, rehabilitanci. Te wszystkie wykształciuchy, tak nielubiane przez rządzących za to, że potrafią myśleć, a nie tylko ślepo wierzyć. I to byłby prawdziwy egzamin naszej dojrzałości, jako Europejczyków i patriotów.

6w