Miałam dziś napisać kolejną przedwyborczą notkę refleksyjną z zaplanowanego cyklu. I napiszę ją choć nie dziś. Zaparłam się 🙂 Oczywiście wiem, że prochu nie odkrywam, ba, ja nawet nie opisuję prochu i tego, co o nim wiadomo 🙂 Blog mój to nie zbiór mądrości encyklopedycznych, ale maksymalne ich uproszczenie. Prostota jest zawsze najbliższa prawdzie. Takie jest moje głębokie przekonanie. Te wybory będą naprawdę ważne. Często słyszę, że warto rozmawiać o programach, o wartościach, o ważnych sprawach. Chciałam więc zobaczyć, czy naprawdę warto, „bo ludzie tego chcą”, czy to tylko taki socjotechniczny chwyt rządzących. No i sama sobie chciałam poukładać na spokojnie w głowie, co jest dla mnie ważne. Może dowiedzieć się czegoś nowego? A potem już dam sobie spokój od polityki.

Ale dziś, mimo całodniowej eksploatacji wentylatora, pot się ze mnie leje, jak woda z niedokręconego kranu. Czy wiecie, w jakim procencie składacie się z wody?

  • 50 – 55% masy ciała kobiety,

  • 60 – 65% masy ciała mężczyzny,

  • 65-75% ciała niemowlęcia.

🙂

Na teraz mam wrażenie, że oddałam na powrót naturze przynajmniej połowę mojej wody 🙂

Z zapowiadanych burz także sms-owo mojemu miastu przypadły dwa grzmoty i ani kropli deszczu. Może i lepiej? Przy takiej temperaturze byłaby jeszcze większa sauna.

Jak na mój gust, Europa staje się coraz droższym miejscem do życia. Tak na dobrą sprawę trzeba by mieć mieszkania wyposażone i w ogrzewanie zimą i w klimatyzację latem.

Póki co, wypracowałam sobie swoją metodę na upały, bo przecież żyć trzeba, a życie zazwyczaj pociąga za sobą wysiłek. Jak tu się wysilać, kiedy ma się siły i temperament muchy w smole? Na nic innego nie wpadłam, jak na razie:

  • wszelkie wyjścia z domu ograniczam do minimum
  • jeśli już muszę wyjść Bohu, pomyłuj! to wcześnie rano
  • robię zapasy, jak na wojnę
  • prace domowe przerywam czytaniem Kinga – a raczej odwrotnie 🙂 przerywam lekturę w jakimś dramatycznym momencie i biorę się za…no wiecie, co się robi prowadząc dom, żeby mieć przed oczami wyobraźni marchewkę pod postacią kontynuacji czytania
  • rozmawiam dużo ze znajomymi – to bardzo dobrze mieć świadomość, że nie tylko ja sama jestem ofiarą upałów 😉
  • unikam jak mogę jakichkolwiek dodatkowych stresów; to nie jest łatwe, bo zestresować mnie mogą najbardziej ludzie nieobojętni, więc…sorki wielkie, ale stać mnie tylko na tyle 😦
  • dziękuje Bogu, że już nie muszę chodzić do pracy

 

w 7

W sumie to smutne, że kolejne lato jest dla mnie tylko po to, żeby je przetrwać. Szkoda życia. To po prostu nie jest klimat dla mnie.