W swojej ostatniej notce nasz rodak z Ekwadoru stara się odpowiedzieć na pytanie, dlaczego jesteśmy tak podzieleni. Może jakimś przyczynkiem do rozwiązania tego problemu będzie tekst B. Prusa z 1887r., zamieszczony w Kronikach tygodniowych Kuriera Warszawskiego. Jest dobry, więc go wklepię zamiast wstawiać link 🙂

Zobaczyłem tam trzy pracujące grupy ludzi: 100 Francuzów, 100 Niemców i 100 nadwiślańczyków. Każda z tych grup miała wznieść osobny budynek z dużych brył ciosowych, za których ustawienie płacono im franka od sztuki.

Niemcy i Francuzi natychmiast wybrali sobie po pięciu dyrektorów i wzięli się do roboty. Polacy z początku wszyscy chcieli być dyrektorami, o co nawet pobili się i rozbiegli. Dopiero, gdy im głód dokuczył, zeszli się znowu, i zapytawszy o radę Francuzów i Niemców, przechodniów lub gapiów, wybrali sobie ledwie wówczas, gdy pod francuskim i niemieckim budynkiem już stały fundamenty. Ułożono się też o system wynagradzania.

W grupie francuskiej i niemieckiej każde 100 franków zarobionych dzielono w następujący sposób: Na utrzymanie dyrekcji szło 25 fr, 25 fr. na oszczędności, a pozostałe 50 fr. dzielono między wszystkich – po 25 centymów na osobę. W grupie polskiej również płacono po 25 cent. jednej osobie. Ta jednak była oryginalność, że dyrektorowie brali 50 fr., a na oszczędności nie odkładano nic.

Pracowano też bardzo rozmaicie w tych grupach. Mocne i flegmatyczne Niemcy przenosiły od razu po 12 kamieni, robiąc na godzinę pięć obrotów. Drobni, ale ruchliwi Francuzi dźwigali tylko po 6 kamieni, ale robili na godzinę po dziesięć obrotów. Polacy zaś wygłodzeni przez poprzednią awanturę, nosili tylko po 8 kamieni robili po sześć obrotów na godzinę.

7

Kłótliwość, decyzje powodujące nadmierne rozwarstwienie społeczne w dochodach, a w konsekwencji wzajemne niezrozumienia; zapóźnienie cywilizacyjne, ale aspiracje wysokie…Czy zmieniliśmy się choć trochę od czasów Prusa? Pewnie po części tak. A po części nie. Tak pół na pół.