Nie, że w ogóle pierwszy w życiu, ale biorąc pod uwagę czas od ostatniego pisania, tak. Działo się, ale nic wartego opisywania, za to energochłonnego i owszem. Dużo nowego i dobrego, ale każde nowe to w moim wieku już wielki stres 🙂 Jednak dziś już niczego nie muszę i to jest piękne.

Stwierdziłam, że jestem szczęśliwą osobą. Przynajmniej chwilowo 🙂 To tak prywatnie. Wprawdzie zdrowotnie (bez prochów) nie jest dobrze, ale są prochy, więc da się żyć. W ograniczonym mocno zakresie i na ograniczonym obszarze, ale nauczyłam się (na szczęście) doceniać to, co mam i cieszyć się drobiazgami (?).

Dla równowagi, żeby mi za dobrze nie było 🙂 przygnębia mnie/zdumiewa/wkurza to, co dzieje się w kraju. Tym kraju. Jeszcze do niedawna nie sądziłam, że tak się wyrażę o mojej ojczyźnie. Tyle, że ona staje się coraz mniej moja 😦 Przyglądam się jawnogrzesznikom i zadaję sobie pytanie jak mogło do tego dojść? Rządzący zwracają się właściwie tylko do swojego ludu, czyli do mniej niż połowy obywateli. Reszta ich nie obchodzi. Ta reszta wie, że kłamią, kradną i trwonią budżetowe pieniądze na potęgę. I rządzący są świadomi tego, ale z ich zdaniem się nie liczą. Jakby nie istnieli. Często na forach internetowych można przeczytać: jak ci się nie podoba, to wy…jeżdżaj stąd. Ta reszta wcale nie jest mniejszością w liczbie bezwzględnej, przeciwnie. To metoda D’Hondta obdarowała mniejszość władzą. Więc, właściwie kto powinien stąd wy…jeżdżać? Moim zdaniem nikt. Ale z opinią reszty, a ja się do niej zaliczam, nikt się nie liczy.

W miarę dorastania, dojrzewania i starzenia się 🙂 nabierałam pewności, że życie to jedna wielka niewiadoma i w sumie tak niewiele od nas samych zależy, ale tego, że ktoś z niskich, podłych, egoistycznych pobudek zrujnuje mi ojczyznę, nie przeczuwałam nawet w sennych koszmarach. I nie chodzi mi tylko o straty gospodarcze. Te jakoś jeszcze można, za pomocą kolejnego zaciskania pasa, nadrobić. Boli mnie, że znowu jesteśmy, jak już nie jeden raz w historii, kompletnie osamotnieni. Jeśli powiedzie się prezesowi plan wyprowadzenia nas z Unii, to czarna nasza godzina.

Prezesowi udało się wykrzesać z narodu najniższe instynkty i nobilitować je. Polska ma dziś twarz warchoła, kombinatora i kłamcy. Kto by chciał się zadawać z kimś takim? A z tą demoralizacją będziemy się borykać znacznie dłużej, niż z problemami finansowymi.

I tak sobie myślę, jaki jeleń chciałby walczyć o przejęcie rządów w takim kraju? Już dziś mu współczuję, a jeszcze bardziej sobie, Wam i naszym dzieciom.

Póki co, mam jednak przed sobą (daj Boże!) spokojny, miły dzień 🙂 Czego i Wam z serca życzę.